
Jedna z najpiękniejszych i najbardziej kolorowych Niedziel Palmowych w kraju odbywa się na Kurpiach Zielonych w Łysych. To jedynie ok.100 km od Wyszkowa. Warto więc wybrać się do tej niewielkiej, kurpiowskiej wioski. O niedzieli Palmowej, Wielkim Tygodniu i Świętach Wielkiej Nocy na Kurpiach pięknie pisał w albumie „Puszcza Zielona. Przyroda, folklor, historia” Bernard Kielak, etnograf, badacz i dokumentalista różnych aspektów życia kulturalnego kurpiowszczyzny. Historie przez niego opowiedziane na długo pozostają w pamięci.
Święta Zmartwychwstania Pańskiego, najważniejsze wydarzenie w roku liturgicznym, współistnieją
z szeroką gamą tradycyjnych zwyczajów ludowych. Okres świąteczny rozpoczyna się praktycznie w Niedzielę Palmową. W tym dniu istnieje zwyczaj, że kto wcześniej wstanie, biorąc małą palemkę lub witkę budzi wszystkich uderzając gałązkami i woła:
Nie ja biję, palma (wierzba) bije
Za tydzień – wielki dzień
Za sześć noc – Wielkanoc.
Przygotowywana na ten dzień palma ma szczególnie bogatą formę na terenie Puszczy Zielonej. Wyróżnia się ona głównie wysokością, bogactwem zieleni i barwnością. Palmy kurpiowskie, w zależności od parafii, liczą od 1,5 m. do 3-4 m., a w miejscowej tradycji taka wysokość miała zapewnić gospodarzowi długie życie, dzieciom – osiągnięcie wysokiego wzrostu i urody równej palmie.
Podstawą konstrukcji palmy jest pręt leszczynowy lub choiny z obciętymi gałązkami, ale z zostawionym rozwidleniem przy czubie. Kij oplata się spiralnie roślinami leśnymi: borowiną, jałowcem, bukszpanem, zegleniem, gałązkami tui, cisem. Palma powinna mieć też gałązki wierzbowe z rozwiniętymi białymi pączkami. Między rośliny wplata się różne barwne kwiatki z bibuły, a czub zdobią długie, bibułkowe wstążki. Procesja z palmami należy do jedynych w swoim rodzaju widowisk. Najwyższe palmy pozostawia się w kościele jako jego całoroczna dekoracja, mniejsze zabierane są do domu i przechowywane do następnego roku. Poświęcona palma ma moc magiczną – chroni dom przed piorunem, „kotki” chronią przed bólem gardła, palmą uderza się bydło wychodzące pierwszy raz w roku na pastwiska.
Rozpoczęty przez Niedzielę Palmową Wielki Tydzień był czasem wzmożonych przygotowań do świąt. W pierwsze trzy dni tego okresu, podobnie jak przed Bożym Narodzeniem, bielono izby, dodawano nowe dekoracje wnętrzom, robiono generalne porządki w domu i w zagrodzie, przygotowywano też karmę dla zwierząt na okres świąteczny. Ciekawym zwyczajem, występującym dawniej na Kurpiach Zielonych, było na początku Wielkiego Tygodnia (albo nawet przed Niedzielą Palmową) wystawianie po wioskach huśtawek, czyli tzw. „bujacki”. Do zrobienia huśtawki wykorzystywano dwa wysokie drągi lub pnie dużych drzew. Pomiędzy słupy lub pnie wstawiano oś, a do niej przywieszano dwa pionowe drążki. Zaś przy ich dole sytuowano poprzeczkę lub deseczkę, na której siedziała albo stała osoba bujająca się. Konstrukcja była dość wysoka. Adam Chętnik tak opisywał „bujacki”: „Bujanie odbywało się nieraz na wysokości kilku pięter, a od samego patrzenia można dostać zawrotu głowy… Zwyczaj bujania uważany jest za rozrywkę, w zamierzchłych zaś czasach…był niejako dopełnieniem pewnych obrzędów wiosennych.”
Jak się popularnie mówi na Kurpiach „Wielki Czwartek, Piątek i Sobota to już prawie święta”. Dlatego też czas dzielono pomiędzy ostatnie prace przygotowawcze a obecność w kościele.
Od Wielkiego Piątku nie używano już dzwonów kościelnych, a ich miejsce zajęły własnoręcznie wykonywane przez chłopców drewniane kołatki zwane farfoclami. W tymże dniu urządzano w kościołach stylizowany Grób Pański, przy którym pełniły straże specjalne grupy, zwane popularnie „turkami”. Byli to najczęściej członkowie miejscowej drużyny pożarniczej przyodziani w namiastki umundurowania, które tworzyli własnym przemysłem. Do wyposażenia należały więc wojskowe czapki lub kaski, tekturowe zbroje, tekturowe lub drewniane halabardy, miecze, białe, szerokie pasy, krzyżowane na piersiach i plecach. Grupa ta ćwiczyła przed okresem świątecznym musztrę, gdyż ta musiała być na najwyższym poziomie. Straż pełniono od Wielkiego Piątku po południu do niedzielnej mszy rezurekcyjnej, podczas której „turki” odgrywali ważną rolę. W procesji obchodzącej kościół stanowili ochronę księdza pod baldachimem, torując drogę wśród napierającego tłumu wiernych. W trakcie mszy św. oddział stał na środku kościoła i wykonywał uzgodnione wcześniej elementy musztry. Przy Grobie Pańskim czuwali nie tylko strażnicy, ale również dziewczęta ubrane koniecznie w stroje kurpiowskie, następnie adorowali grób ministranci, członkowie różnych stowarzyszeń kościelnych oraz liczni mieszkańcy wsi.
Wielki Piątek był dniem, w który obowiązywał szereg zakazów, funkcjonowało wiele zwyczajów pilnie przestrzeganych. Do najpopularniejszych należał zakaz podejmowania w tym dniu prac polowych, szczególnie orki, czy w ogóle kopania ziemi, bo „złożony w niej został Pan Jezus”. Przekonanie to było tak mocne, że nawet przypadający na piątek pogrzeb odkładano na Wielką Sobotę, by nie kopać grobu. Z innych prac polowych nie należało wtedy siać, bo nie przyniesie to rezultatu, zaś z zadowoleniem witano fakt, gdy w Wielki Piątek padał deszcz, wróżąc tym samym dobre plony.
Podczas tzw. „wielkich dni”, nie należało wykonywać także żadnych innych cięższych prac, jak np. piłowania albo rąbania drzewa, zbijania czegokolwiek młotkiem, mielenia na żarnach czy też prac hałaśliwych. Równie istotnym w dorocznych zwyczajach puszczańskich była Wielka Sobota. Odbywało się wówczas święcenie ognia i wody. Przed kościołem rozpalano duże ognisko, do którego wrzucano stare, poświęcone przedmioty – palmy, poniszczone rzeźby, obrazy i in., a ksiądz święcił ogień. Kobiety zabierały węgielki z ogniska do domów, by w Wielką Niedzielę rozpalić nimi pod kuchnią „nowy ogień”, co w istocie miało przynieść domowi szczęście i być uświęceniem ogniska domowego. Oprócz ognia święcono też wodę, która zabierana w naczynkach do domów była tam przechowywana i wykorzystywana w różnych sytuacjach.
Oprócz wspomnianych wyżej prac, Wielki Tydzień był porą robienia pisanek. Na terenie Puszczy Zielonej zdobienie jaj było zwyczajem popularnym. Należał on do bardzo dawnych, choć zmieniających się w czasie. Najstarszą formą dekorowania jajka było jego całkowite barwienie na jednolity kolor, do czego wykorzystywano barwniki naturalne. Najczęściej barwiono jaja na kolor ciemny, nawet czarny, dlatego też nazywano je na Kurpiach „krukami’. Następnym etapem było skrobanie pokolorowanych jajek - od prostych, geometrycznych wzorów, po coraz bardziej złożone, aż do przedstawień figuralnych.
W późniejszym czasie stały się popularne jajka „pisane” woskiem. Rozpuszczonym woskiem rysowano na jajku różnorodne wzory i wkładano do barwiącego wywaru. Po ufarbowaniu i wyschnięciu jajka usuwało się wosk - pozostawał biały, wyraźny rysunek na kolorowej skorupce. Pisanki wykonywano w znacznej ilości. Głównym ich przeznaczeniem było wręczanie chrześniakom, kiedy przyszły z życzeniami świątecznymi, czasami robiono pisanki dla własnych dzieci, a dziewczyny zdobiły je dla swych kawalerów czy jako wykup od oblewania.
Wszelkie prace przedświąteczne powinny być zakończone w Wielką Sobotę w południe, do godziny trzynastej. Po uporaniu się z nimi gospodynie przygotowywały „święconkę” – symboliczny zestaw produktów do poświęcenia w kościele. Do zestawu należały głównie: chleb, masło, jajka, ser, kiełbasa, kawałek mięsa, sól, kawałek placka, w zależności od indywidualnych możliwości. Wszystkie produkty tradycyjnie umieszczano w wyłożonym białą serwetką koszyku i przybierano gałązkami borówek. We wsiach gdzie był kościół, „święconki” niesiono do kościoła, w innych wsiach gromadzono koszyczki w jednym umówionym miejscu, np. u sołtysa, a ksiądz objeżdżał wioski i święcił pokarmy. Skorupki poświęconych jajek spełniały ważną rolę w obrzędowości regionu.
Poranek wielkanocny otwierała najważniejsza chyba msza święta – Rezurekcja. Przed udaniem się na nią, istniał zwyczaj obowiązkowego umycia się w zimnej wodzie, co miało zapobiegać chorobom skóry.
Po zakończeniu mszy świętej, duża część gospodarzy starała się jak najszybciej dotrzeć do swoich zagród. Wyścigi takie, podobnie jak po Pasterce, miały pierwszemu przynieść najlepsze we wsi plony. Po powrocie z kościoła gospodarz wodą święconą kropił wszystkie zabudowania zagrody dla ich ochrony, jak i inwentarza, przed nieszczęściami. Niektórzy udawali się do uli, pukali w nie i „informowali” pszczoły, że Chrystus zmartwychwstał. Po podzieleniu się święconym jajkiem i złożeniu sobie życzeń, następowało świąteczne śniadanie, a dzień ten spędzano zazwyczaj w domu. Z kolei drugi dzień świąt, zwłaszcza jego poranek obfitował w strumienie wody, którą się nawzajem polewano. Zwyczaj zwany powszechnie a nieprawidłowo śmigusem-dyngusem, w Puszczy Zielonej do dziś nosi nazwę „obleja” .Początkowo był to zwyczaj o charakterze magicznym, mający sprowadzać deszcze na obsiane pola. Oblewano się wzajemnie, choć najczęściej „dostawało się” dziewczętom. Dziewczyna, której podobał się oblewający, dawała mu kilka pisanek, ponadto istniało przekonanie, że ta dziewczyna, która w ogóle nie była oblana, pozostanie panną aż do następnych świąt.
Po okresie świątecznym następowały tygodnie wzmożonych wiosennych prac polowych, ogrodowych i hodowlanych. Działania te, mające zapewnić utrzymanie rodziny, prowadzono w sposób systematyczny. W zdecydowanej większości działań i prac gospodarskich zawsze istniał element religijny. Świadczyć o tym mogą wybrane przykłady zachowań stosowane przy pracach polowych. Pierwszym wiosennym działaniem gospodarskim była orka. Tu funkcjonował cały szereg zwyczajów, które w Puszczy przestrzegano. Prace orne należało rozpocząć na początku tygodnia, najlepiej w poniedziałek lub w środę, nigdy zaś w piątek. Wskazaną porą było rano, najlepiej tuż po deszczu. Przed wyjazdem w pole, gospodarz odmawiał krótką modlitwę lub westchnienie do Boga („Boże dopomóż”) i czasem kreślił znak krzyża przed zaprzęgiem. Do zwyczajów mających przynieść pozytywne wyniki w pracy należało święcenie zabieranych na pole sprzętów rolniczych. Według jednej wersji, święceniu poddawano tylko nowe sprzęty, które miały być używane po raz pierwszy, według innych – święcono narzędzia do orki corocznie, przed ich użyciem. Czynności tej dokonywał sam gospodarz wodą święconą przyniesioną z kościoła w Wielką Sobotę.
Popularnym zwyczajem w Kurpiowskiej Puszczy Zielonej, mającym zapewnić urodzaj i ochronę zasiewów, było worywanie w pole różnych, najczęściej poświęconych przedmiotów. Pod pierwszą skibę zwykle wkładano gałązkę odłamaną z palmy wielkanocnej, ponadto wianuszek z lipy czy rozchodnika, wykonany na oktawę Bożego Ciała. Wśród innych przedmiotów mających zapewnić powodzenie w zbiorach i je chronić, wymienić należy skorupki jajek święconych czy też kawałki drewna, zabierane z ogniska przed kościołem w Wielką Sobotę.
Bernard Kielak, fragment z albumu „Puszcza Zielona. Przyroda, folklor, historia”, Wydawnictwo Aleksander, Pułtusk 2013
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie