
Podpułkownik rezerwy Robert Dymerski, szef Wydziału Rekrutacji i Promocji WCR Wyszków, udzielił wywiadu ogólnopolskiemu dziennikowi „Fakt” na temat ekwipunku niezbędnego podczas szkoleń wojskowych. To niezwykle gorący temat, szeroko komentowany w mediach po zapowiedzi premiera Donalda Tuska o programie powszechnych szkoleń wojskowych.
Obecność wyszkowskiego oficera w ogólnopolskich mediach, to ważny głos eksperta w dyskusji, która elektryzuje cały kraj.
Jak przywołuje fakt: "Niektórzy wspominają że kiedyś przydatne było zabranie ze sobą kawy, kubka, a nawet własnego czajnika, czy szczotki i pasty do butów, ponieważ 'o obuwie w wojsku trzeba dbać i nic w tej kwestii się nie zmieniło'. Zapytany przez fakt podpułkownik rezerwy Robert Dymerski ze śmiechem odpowiada: — Dzisiaj absolutnie nie trzeba tego mieć. Ręczniki czy talerze i sztućce są na miejscu — wyjaśnia".
Ppłk Dymerski w rozmowie z „Faktem” podkreślił, że najważniejsze rzeczy do zabrania na szkolenie to przybory do higieny osobistej oraz coś do pisania. Jednocześnie rozwiał wątpliwości co do niektórych mitów – nie trzeba zabierać ani sztućców, ani ręczników, ponieważ te są zapewniane na miejscu. Odradza natomiast zabieranie biżuterii czy wartościowych przedmiotów.
Oficer wyjaśnił również, że po przybyciu do jednostki każdy uczestnik otrzymuje umundurowanie i niezbędny ekwipunek, przechodzi przegląd lekarski, a następnie przystępuje do szkolenia zgodnie z harmonogramem danej jednostki wojskowej.
Przypomnijmy, że według zapowiedzi rządu program szkoleń wojskowych obejmie do 100 tys. osób do 2027 roku, a uczestniczyć w nim będą mogli zarówno mężczyźni, jak i kobiety w wieku od 18 do 60 lat.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie