
Donald Trump rozpoczyna wojnę celną, choć na razie odroczył taryfy na produkty z Meksyku i Kanady. Zapowiada jednak, że nie odpuści też Chinom i Unii Europejskiej. Już wiemy, że amerykańskie cła spotkają się z odpowiedzią dotkniętych państw.
W poniedziałek Donald Trump zdecydował o odroczeniu ceł na Meksyk i Kanadę o 30 dni. W zamian oba państwa mają uszczelnić swoje granice. To nieco oddala wizję "ostrego starcia" handlowego, ale nie rozwiązuje problemu. USA nie odpuszczają np. Chinom, a te już zapowiedziały cła odwetowe. W kolejce czeka też Unia Europejska.
Konsekwencje konfliktu mogą sięgnąć znacznie dalej niż bilans wymiany handlowej. Odczujemy je również w Polsce, zwłaszcza w jednym sektorze ważnym dla rodzimej gospodarki.
— W bezpośrednich relacjach handlowych Stany Zjednoczone nie są dla nas istotnym partnerem — ok. 3,5 proc. polskiego eksportu trafia do USA. Jednak Polska jest włączona w europejskie łańcuchy dostaw do Stanów Zjednoczonych. To powoduje, że udział USA w eksporcie polskiej wartości dodanej wzrasta z 3,5 proc. do ponad 6 proc., czyniąc je drugim najważniejszym rynkiem zbytu po Niemczech — wyjaśnia Marek Wąsiński z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
W Polsce najbardziej poszkodowane może być automotive i dostawcy kooperujący z zakładami tej branży. — To pewnego rodzaju oczko w głowie Donalda Trumpa i za pierwszej kadencji toczyło się w tej sprawie śledztwo amerykańskiej administracji — mówi ekspert PIE o procedurze nakładania ceł na motoryzację.
To z czym należy się liczyć, to nie tyle spowolnienie gospodarcze, ile część utraconych okazji. — Główny wpływ wojny handlowej będzie widoczny poprzez kanał rynków finansowych — podwyższona awersja do ryzyka, osłabienie złotego oraz zwiększona niepewność. Wzrost awersji do ryzyka i niepewności może działać w kierunku spowolnienia decyzji inwestycyjnych. Firmy mogą wstrzymywać się z realizacją dużych projektów i obserwować rozwój sytuacji – ocenia dla Business Insider Krystian Jaworski, starszy ekonomista w Credit Agricole.
Biały Dom uzasadnia cła na sąsiadów nielegalnym napływem migrantów i fentanylu oraz opioidów uzależniających amerykańskie społeczeństwo. W czasie kampanii wyborczej Donald Trump podkreślał też, że w ramach polityki "America First" chce wzmocnić przemysł w USA, zachęcić inwestorów do inwestowania na miejscu i chronić amerykańskie miejsca pracy.
CNN określiło politykę Trumpa mianem "hazardu", "Wall Street Journal" pisze o "najgłupszych cłach w historii". Nerwowo zareagowała też Wall Street.
Amerykańscy ekonomiści obawiają się, że polityka handlowa mająca wzmocnić Stany Zjednoczone, wcale tego nie osiągnie. Uderzy bowiem w producentów sprowadzających komponenty z sąsiednich krajów, a cła odwetowe utrudnią eksport. Osłabienie rywalizacji między krajowymi a zagranicznymi towarami może przełożyć się z kolei na podwyższenie inflacji.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie