Reklama

Na komisji o powodziach: „Co my możemy? Patrzeć na wodowskaz i modlić się o aurę?”

Redakcja wdi24
12/03/2025 15:13

Podczas obrad Komisji ds. Wyszkowskiego Bugu, w których wzięło udział liczne grono zainteresowanych szeroko pojętymi zagadnieniami dotyczącymi rzeki, Michał Rojek, specjalista ds. obronności w Wydziale Inwestycji i Bezpieczeństwa Urzędu Miejskiego, przedstawił aktualną sytuację na Bugu oraz omówił pozycję urzędu miejskiego w kontekście ochrony przeciwpowodziowej.

Komisja skupiła się na takich tematach jak m.in.: lokalizacja slipu, zanieczyszczenie strugi czy aktualna sytuacja dotycząca bezpieczeństwa przeciwpowodziowego. 

– Największe zagrożenie prawdopodobnie już minęło. Powodzi zatorowej myślę, że w tym sezonie, do jesieni, nie uświadczymy – na 99 procent. Mrozów już ma nie być. Sytuacja na Bugu pozostaje stabilna, bez konkretnego zagrożenia – rozpoczął Michał Rojek.

Wiadomo, że ryzyko powodzi zalewowej, spowodowanej zwiększonymi opadami deszczu, istnieje zawsze. Niestety, takie są realia. Stale monitorujemy sytuację – zarówno w terenie, jak i we współpracy ze strażą pożarną oraz OSP. Korzystamy również z danych dostarczanych przez IMGW. Trzymamy rękę na pulsie. Na ten moment sytuacja jest stabilna i oby tak pozostało.

Czy myślimy o przeciwdziałaniu?

– Tylko dlatego, że mamy dobrą aurę, sytuacja jest stabilna. Ale czy w ogóle zastanawiamy się nad tym, żeby przeciwdziałać? – pytali zebrani. – Małkinia, na przykład, rozważa budowę zbiornika retencyjnego, choćby niewielkiego. Wiem, że nie powstanie on w ciągu pięciu lat, bo w Polsce są to inwestycje 20-letnie, ale czy myślimy o tym? – dopytywał jeden z uczestników.

– Powiem szczerze, ale prywatnie – zaznaczył Michał Rojek – sądzę, że ten projekt nie dojdzie do realizacji. Jest bardzo wiele czynników środowiskowych, które mogą go zablokować – odpowiedział.

– A czy jest jakiś pomysł? – pytali mieszkańcy.

– Oczywiście, pomysłów jest bardzo dużo, gorzej z realizacją. Jako Urząd Miejski i gmina mamy niestety w większości związane ręce. Możemy apelować, wysyłać pisma, rozmawiać – głównie z Wodami Polskimi – ale nie jest to łatwe – tłumaczył Rojek.

– To co my możemy? Patrzeć na wodowskaz i modlić się o aurę? – zastanawiali się zebrani.

– Możemy edukować mieszkańców, apelować – mówił przedstawiciel gminy.

Plan zagospodarowania przestrzennego a tereny zalewowe

Zwrócono także uwagę na tworzenie nowego planu ogólnego, który w 2026 roku zastąpi obowiązujące studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Plan ten obejmuje również tereny zalewowe.

– Trzeba przyjrzeć się, gdzie rzeka może naturalnie wylewać i gdzie niepotrzebne są sztuczne zbiorniki retencyjne. Mamy już naturalne rozwiązania, na przykład stare koryto w Rybienku Leśnym, stawy, rozlewiska przy Tumanku, w kierunku Drogoszewa… Podczas powodzi w 1958 i 1979 roku woda rozlewała się aż do Tumanka. Jeśli ktoś teraz będzie próbował budować tam osiedle, wiadomo, że to nietrafiony pomysł. Sądzę, że gmina stara się, by te tereny nie były przeznaczone pod zabudowę – mówił mieszkaniec.

– Ale.. ludzie i tak na siłę podwyższają swoje działki. Widziałem w Rybienku, jak ktoś nawiózł ziemię – nie wiem, na ile legalnie… A potem jest krzyk: „Dlaczego gmina nic nie robi?”, „Czemu powiat nie reaguje?”. A przecież dom powstał na terenach zalewowych – dodał. 

Czy warto budować zbiorniki retencyjne?

– Mamy świeży przykład tego, co działo się na Śląsku. Nie było zbiornika, ludzie protestowali przeciwko jego budowie, a teraz może by się przydał – zauważył Michał Rojek. – Czy w Małkini nie będzie tak samo? Powstanie projekt, ktoś będzie dążył do realizacji, pojawi się sprzeciw ekologów i wystarczy jeden głośny apel, żeby projekt został zablokowany na kilka lat – stwierdzano.

Co z pogłębianiem rzeki?

Zwrócono uwagę, że przez lata nie było zgody na pogłębianie Bugu.

– To nie jest działanie rewolucyjne, ale jednak coś by dało. Ułatwia spływ wody – mówili jedni.

– Tylko że ten piach i tak zostaje – kilometr dalej – odpowiadali inni.

– Pamiętajmy, że na rzece od lat 80. nic nie można było zrobić, bo „Natura 2000” – dodawano.

Wspomniano także o działaniach prewencyjnych, takich jak przesuwanie piachu na bok, żeby ułatwić przepływ wody. – Gdybyśmy chcieli ten materiał wykorzystać np. do dosypania wałów, nie moglibyśmy tego zrobić bez decyzji środowiskowej – zaznaczono.

Mała retencja jako rozwiązanie?

Poruszono również temat regulacji wody poprzez tzw. małą retencję, na którą można uzyskać niemal 100-procentowe dofinansowanie.

– Długosiodło zbudowało stawy retencyjne z rekreacją na pełnym dofinansowaniu. W Makowie Mazowieckim też powstały takie obiekty – wspominano. – U marszałka są dostępne programy – dodano.

Szersze omówienie tematu zaplanowano na kolejne spotkanie, które komisja planuje organizować raz w miesiącu.

Problem: brak wody w Bugu

Na koniec Bartłomiej Adler zwrócił uwagę na inny problem – zanikającą wodę w Bugu.

[W ostatnich latach odnotowano rekordowo niskie poziomy wody. Na przykład, w sierpniu 2024 roku, poziom Bugu na stacji w Kryłowie spadł do zaledwie 13 cm, co było najniższym odnotowanym poziomem w historii pomiarów. przyp.red.]

– Jeśli będziemy mocno kopać, to woda odpłynie i będzie jej mniej – zauważył.

– Faktycznie, cieszymy się, że nie ma powodzi, ale za chwilę będziemy się martwić, że rzeka zanika – komentowano.

– Możemy rozmawiać o wielu sprawach, ale nie mamy decyzyjności – stwierdzili uczestnicy.

– Trochę jednak mamy – podsumował Adler. – Możemy współpracować z innymi podmiotami i samorządami.

– Ubywanie wody to problem wszystkich rzek, ale faktycznie, warto na kolejnym spotkaniu zastanowić się, jak wspomóc nasz Bug – dodał prowadzący obrady Adam Wrzosek.

Bug jest jedyną nieuregulowaną rzeką w Europie.

Czytaj też: Lokalizacja slipu już pewna. A co z tymczasową alternatywą? 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo wdi24.pl




Reklama
Wróć do