Reklama

Wnioski po zanieczyszczeniu strugi. Naczelnik: Uruchamiamy szerszy monitoring

Redakcja wdi24
10/03/2025 17:09

Nie tak dawno struga była przedmiotem burzliwej dyskusji w powiecie wyszkowskim. Zanieczyszczenia pojawiają się tam notorycznie, a niektóre nawet zalegają. O ostatnich zdarzeniach mówił na spotkaniu Komisji ds. Wyszkowskiego Bugu Mirosław Wysocki, naczelnik wydziału ochrony środowiska.

– Rzeka nie jest nasza, nie jest miejska. Mamy cztery zrzuty wody do naszej rzeki, za które płacimy Wodom Polskim. Prowadzimy badania tych zrzutów – chodzi o kolektor Struga, kolektor w parku, ściekowy po stronie Latoszka oraz kolektor ściekowy przy ul. KEN – rozpoczął.

Co wydarzyło się 4 lutego?

Odnosząc się do wydarzeń z 4 lutego, kiedy zaobserwowano „dziwną substancję” na powierzchni strugi, naczelnik wyjaśnił:

– Był to olej spożywczy, gastronomiczny, prawdopodobnie ktoś wylał fryturę – mówił.

Jak dodał, w okolicy działają dwa podmioty gastronomiczne.

– Konserwator kanalizacji deszczowej został natychmiast wezwany na miejsce, sprawdził system i okazało się, że wszystko jest czyste – żadnych śladów. Ślady pojawiły się natomiast w kanalizacji sanitarnej na skwerze Jana Pawła II, co zawęża obszar poszukiwań do tych dwóch podmiotów gastronomicznych. PWiK pobrało próbki ze studzienek kanalizacji sanitarnej – wiem, że ilość tłuszczu była tam znacznie przekroczona – zaznaczył naczelnik.

O zdarzeniu, które nastąpiło 3 lutego, został powiadomiony Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, a próbki wody ze strugi i poniżej ujścia zostały pobrane 5 lutego.

– Badania wykazały dobre wyniki – poinformował.

– Rzeka płynie – skomentowali obecni na spotkaniu mieszkańcy. 

Czy ktoś celowo zanieczyścił strugę?

– Prawdopodobnie ktoś dokonał niecnego czynu, wlewając fryturę do kratki ściekowej kanalizacji deszczowej. Nie jesteśmy w stanie tego upilnować – przyznał naczelnik. Zwrócił też uwagę, że oba pobliskie podmioty gastronomiczne mają podpisane umowy na odbiór zużytego oleju.

– Można by sprawdzić ilości frytury zakupionej i oddanej – zauważył jeden z obecnych.

Naczelnik zapewnił, że przejrzano monitoring z dwóch kamer, ale nie zarejestrowano żadnej osoby zbliżającej się z pojemnikami czy wiaderkiem.

– Będą montowane dodatkowe kamery skierowane na wylot strugi – zapowiedział.

Sprzątanie i kolejne działania

PWiK wyczyściło wylot strugi, usunięto wszelkie zanieczyszczenia, w tym beton i inne „dziwne rzeczy”.

– Co ciekawe, przypłynęło bardzo dużo ryb i jadły ten kożuch – mówił naczelnik.

Jednym z pomysłów jest umieszczenie w strudze większych otoczaków, które zwiększyłyby napowietrzenie wody.

– Złożyliśmy wniosek o dofinansowanie. Struga ma 1300 metrów kanału – na niektórych odcinkach są dwa kanały, na innych jeden. Aby to wszystko dokładnie przejrzeć i monitorować, potrzebujemy funduszy. Do urzędu miejskiego wpłynęła oferta na 80 tysięcy złotych za przeskanowanie strugi – powiedział naczelnik.

Dodał, że konieczne będzie użycie specjalistycznego robota do dokumentacji fotograficznej i wykrycia ewentualnych nielegalnych zrzutów.

– Struga była budowana wiele lat temu, a na jej dnie mogą leżeć różne rzeczy. Chcemy ją zeskanować i zobaczymy, co się okaże – zaznaczył.

Rzeka nie została zatruta, ale problem istnieje

Choć sytuacja nie doprowadziła do zatrucia rzeki, problem zanieczyszczeń jest powracający.

– Do strugi odprowadzane są ścieki. Jedna z firm ma własną oczyszczalnię i zgodnie z decyzją wodno-prawną odprowadza oczyszczoną wodę. Z terenu dawnej fabryki mebli również spływa woda deszczowa, ale tak naprawdę nie mamy pełnej inwentaryzacji sieci – przyznał naczelnik.

Przypomniał także wcześniejsze przypadki, gdy strugą płynęła szara, biała lub mleczna substancja.

– Nie doszło do zatrucia, ale spowodowało to rozrost roślinności. Kanałek, który kiedyś był czysty i stały tam łódki, teraz zarósł – powiedział.

Zdarzały się także awarie, jak np. wyciek oleju napędowego z ciężarówki, który trafił do kratki ściekowej, a następnie do strugi i rzeki.

– Nie jesteśmy w stanie upilnować każdej kratki ściekowej – dodał naczelnik.

Społeczna odpowiedzialność i przyszłość strugi

Gmina ma obowiązek utrzymania strugi na odcinku odkrytym. – Mamy założone kraty filtracyjne, ale niestety społeczeństwo jest, jakie jest. Wyciągamy stamtąd styropian, butelki, puszki i inne „dziwne rzeczy” – mówił naczelnik.

Dodał, że Wody Polskie nie zewidencjonowały strugi jako rzeki i nie przyznają się do jej zarządzania.

Obecni na spotkaniu podkreślali, że bez kar finansowych dla sprawców takie sytuacje będą się powtarzać.

– Jeśli nie znajdziemy truciciela i nie będzie konsekwencji, problem będzie wracał – mówili zgromadzeni.

Prowadzący spotkanie Adam Wrzosek zapewnił, że burmistrz będzie pilotował tę sprawę.

– Teraz to ucichnie, a potem wróci znów – dodawali uczestnicy. – To nie jest błaha sprawa i nie zdarzyło się po raz pierwszy.

Burmistrz Piotr Płochocki podkreślił, że wszystkie niezbędne omówione działania będą kosztowne, ale konieczne.

Zwrócono także uwagę na przestarzałą infrastrukturę. – Niestety na moście drogowym mamy odprowadzenie wody deszczowej do rzeki, co jest już niezgodne z przepisami. Most zbudowano w 1951 roku i nigdy go nie przebudowywano – mówił burmistrz.

Adrian Janczak zapytał, czy w planach jest szerszy program promocyjno-edukacyjny dotyczący ekologii. – Dzięki programowi Czysta Rzeka śmieci jest coraz mniej z każdą kolejną akcją. Może warto równolegle zachęcać do działań także w ramach innych programów, np. w szkołach? – zasugerował. – To jest do rozważenia – skomentował burmistrz.

Mieszkańcy zwrócili również uwagę na stan okolic strugi.  – Teraz to miejsce odwiedzają głównie ci, którzy się tam zapuszczą przypadkiem albo przychodzą napić się piwa. Gdyby je oczyścić, stworzyć możliwość pływania kajakami i usunąć nieprzyjemny zapach, sytuacja mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. W tej chwili nikt tam nie wybiera się nawet na ryby, bo po co? A gdyby było zadbane, to pewnie by się to zmieniło – mówili zebrani.

Dodali też, że niestety do „incydentów” najczęściej dochodzi w weekendy „kiedy nikt nie pracuje”. - Nie ma wtedy możliwości pobrania próbek na czas. Do poniedziałku nie ma też gdzie zgłosić sprawy ani jej zbadać – podkreślali uczestnicy spotkania.

Naczelnik zapewnił ponownie, że po ostatnim zdarzeniu uruchomiony będzie szerszy monitoring okolic rzeki.

Interwencyjny telefon 

Okazuje się, że w razie zauważenia niepokojących zmian na wodzie mieszkańcy mogą dzwonić na interwencyjny numer Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska – 692 495 847. Linia jest czynna od 15:30, również w dni wolne od pracy.

– Oni mają całodobowe dyżury i dotrą na miejsce. To telefon wojewódzki, więc może przyjechać ekipa nawet z Radomia, ale przyjadą – podkreślano w trakcie dyskusji.

Zwrócono uwagę, że nawet Wody Polskie nie mają takich dyżurów i nie mogłyby podjąć podobnych interwencji. – A Wyszków? A sanepid? – pytali mieszkańcy. – Nie mogliby – padła odpowiedź.

Pojawił się również pomysł, aby w samym Wyszkowie dostępny był lokalny numer alarmowy. – Byłoby dobrze, gdyby taki telefon działał na miejscu – podkreślali uczestnicy komisji. Burmistrz zapewnił:  "Sprawdzimy, jakie rozwiązanie będzie najskuteczniejsze".

Pod koniec padły gorzkie słowa jednego z uczestników spotkania:

– Co nam po slipie i plażach, jeśli rzeka będzie martwa?

Aktualizacja: 12/03/2025 13:46
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo wdi24.pl




Reklama
Wróć do