
Nie tak dawno struga była przedmiotem burzliwej dyskusji w powiecie wyszkowskim. Zanieczyszczenia pojawiają się tam notorycznie, a niektóre nawet zalegają. O ostatnich zdarzeniach mówił na spotkaniu Komisji ds. Wyszkowskiego Bugu Mirosław Wysocki, naczelnik wydziału ochrony środowiska.
– Rzeka nie jest nasza, nie jest miejska. Mamy cztery zrzuty wody do naszej rzeki, za które płacimy Wodom Polskim. Prowadzimy badania tych zrzutów – chodzi o kolektor Struga, kolektor w parku, ściekowy po stronie Latoszka oraz kolektor ściekowy przy ul. KEN – rozpoczął.
Co wydarzyło się 4 lutego?
Odnosząc się do wydarzeń z 4 lutego, kiedy zaobserwowano „dziwną substancję” na powierzchni strugi, naczelnik wyjaśnił:
– Był to olej spożywczy, gastronomiczny, prawdopodobnie ktoś wylał fryturę – mówił.
Jak dodał, w okolicy działają dwa podmioty gastronomiczne.
– Konserwator kanalizacji deszczowej został natychmiast wezwany na miejsce, sprawdził system i okazało się, że wszystko jest czyste – żadnych śladów. Ślady pojawiły się natomiast w kanalizacji sanitarnej na skwerze Jana Pawła II, co zawęża obszar poszukiwań do tych dwóch podmiotów gastronomicznych. PWiK pobrało próbki ze studzienek kanalizacji sanitarnej – wiem, że ilość tłuszczu była tam znacznie przekroczona – zaznaczył naczelnik.
O zdarzeniu, które nastąpiło 3 lutego, został powiadomiony Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, a próbki wody ze strugi i poniżej ujścia zostały pobrane 5 lutego.
– Badania wykazały dobre wyniki – poinformował.
– Rzeka płynie – skomentowali obecni na spotkaniu mieszkańcy.
Czy ktoś celowo zanieczyścił strugę?
– Prawdopodobnie ktoś dokonał niecnego czynu, wlewając fryturę do kratki ściekowej kanalizacji deszczowej. Nie jesteśmy w stanie tego upilnować – przyznał naczelnik. Zwrócił też uwagę, że oba pobliskie podmioty gastronomiczne mają podpisane umowy na odbiór zużytego oleju.
– Można by sprawdzić ilości frytury zakupionej i oddanej – zauważył jeden z obecnych.
Naczelnik zapewnił, że przejrzano monitoring z dwóch kamer, ale nie zarejestrowano żadnej osoby zbliżającej się z pojemnikami czy wiaderkiem.
– Będą montowane dodatkowe kamery skierowane na wylot strugi – zapowiedział.
Sprzątanie i kolejne działania
PWiK wyczyściło wylot strugi, usunięto wszelkie zanieczyszczenia, w tym beton i inne „dziwne rzeczy”.
– Co ciekawe, przypłynęło bardzo dużo ryb i jadły ten kożuch – mówił naczelnik.
Jednym z pomysłów jest umieszczenie w strudze większych otoczaków, które zwiększyłyby napowietrzenie wody.
– Złożyliśmy wniosek o dofinansowanie. Struga ma 1300 metrów kanału – na niektórych odcinkach są dwa kanały, na innych jeden. Aby to wszystko dokładnie przejrzeć i monitorować, potrzebujemy funduszy. Do urzędu miejskiego wpłynęła oferta na 80 tysięcy złotych za przeskanowanie strugi – powiedział naczelnik.
Dodał, że konieczne będzie użycie specjalistycznego robota do dokumentacji fotograficznej i wykrycia ewentualnych nielegalnych zrzutów.
– Struga była budowana wiele lat temu, a na jej dnie mogą leżeć różne rzeczy. Chcemy ją zeskanować i zobaczymy, co się okaże – zaznaczył.
Rzeka nie została zatruta, ale problem istnieje
Choć sytuacja nie doprowadziła do zatrucia rzeki, problem zanieczyszczeń jest powracający.
– Do strugi odprowadzane są ścieki. Jedna z firm ma własną oczyszczalnię i zgodnie z decyzją wodno-prawną odprowadza oczyszczoną wodę. Z terenu dawnej fabryki mebli również spływa woda deszczowa, ale tak naprawdę nie mamy pełnej inwentaryzacji sieci – przyznał naczelnik.
Przypomniał także wcześniejsze przypadki, gdy strugą płynęła szara, biała lub mleczna substancja.
– Nie doszło do zatrucia, ale spowodowało to rozrost roślinności. Kanałek, który kiedyś był czysty i stały tam łódki, teraz zarósł – powiedział.
Zdarzały się także awarie, jak np. wyciek oleju napędowego z ciężarówki, który trafił do kratki ściekowej, a następnie do strugi i rzeki.
– Nie jesteśmy w stanie upilnować każdej kratki ściekowej – dodał naczelnik.
Społeczna odpowiedzialność i przyszłość strugi
Gmina ma obowiązek utrzymania strugi na odcinku odkrytym. – Mamy założone kraty filtracyjne, ale niestety społeczeństwo jest, jakie jest. Wyciągamy stamtąd styropian, butelki, puszki i inne „dziwne rzeczy” – mówił naczelnik.
Dodał, że Wody Polskie nie zewidencjonowały strugi jako rzeki i nie przyznają się do jej zarządzania.
Obecni na spotkaniu podkreślali, że bez kar finansowych dla sprawców takie sytuacje będą się powtarzać.
– Jeśli nie znajdziemy truciciela i nie będzie konsekwencji, problem będzie wracał – mówili zgromadzeni.
Prowadzący spotkanie Adam Wrzosek zapewnił, że burmistrz będzie pilotował tę sprawę.
– Teraz to ucichnie, a potem wróci znów – dodawali uczestnicy. – To nie jest błaha sprawa i nie zdarzyło się po raz pierwszy.
Burmistrz Piotr Płochocki podkreślił, że wszystkie niezbędne omówione działania będą kosztowne, ale konieczne.
Zwrócono także uwagę na przestarzałą infrastrukturę. – Niestety na moście drogowym mamy odprowadzenie wody deszczowej do rzeki, co jest już niezgodne z przepisami. Most zbudowano w 1951 roku i nigdy go nie przebudowywano – mówił burmistrz.
Adrian Janczak zapytał, czy w planach jest szerszy program promocyjno-edukacyjny dotyczący ekologii. – Dzięki programowi Czysta Rzeka śmieci jest coraz mniej z każdą kolejną akcją. Może warto równolegle zachęcać do działań także w ramach innych programów, np. w szkołach? – zasugerował. – To jest do rozważenia – skomentował burmistrz.
Mieszkańcy zwrócili również uwagę na stan okolic strugi. – Teraz to miejsce odwiedzają głównie ci, którzy się tam zapuszczą przypadkiem albo przychodzą napić się piwa. Gdyby je oczyścić, stworzyć możliwość pływania kajakami i usunąć nieprzyjemny zapach, sytuacja mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. W tej chwili nikt tam nie wybiera się nawet na ryby, bo po co? A gdyby było zadbane, to pewnie by się to zmieniło – mówili zebrani.
Dodali też, że niestety do „incydentów” najczęściej dochodzi w weekendy „kiedy nikt nie pracuje”. - Nie ma wtedy możliwości pobrania próbek na czas. Do poniedziałku nie ma też gdzie zgłosić sprawy ani jej zbadać – podkreślali uczestnicy spotkania.
Naczelnik zapewnił ponownie, że po ostatnim zdarzeniu uruchomiony będzie szerszy monitoring okolic rzeki.
Interwencyjny telefon
Okazuje się, że w razie zauważenia niepokojących zmian na wodzie mieszkańcy mogą dzwonić na interwencyjny numer Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska – 692 495 847. Linia jest czynna od 15:30, również w dni wolne od pracy.
– Oni mają całodobowe dyżury i dotrą na miejsce. To telefon wojewódzki, więc może przyjechać ekipa nawet z Radomia, ale przyjadą – podkreślano w trakcie dyskusji.
Zwrócono uwagę, że nawet Wody Polskie nie mają takich dyżurów i nie mogłyby podjąć podobnych interwencji. – A Wyszków? A sanepid? – pytali mieszkańcy. – Nie mogliby – padła odpowiedź.
Pojawił się również pomysł, aby w samym Wyszkowie dostępny był lokalny numer alarmowy. – Byłoby dobrze, gdyby taki telefon działał na miejscu – podkreślali uczestnicy komisji. Burmistrz zapewnił: "Sprawdzimy, jakie rozwiązanie będzie najskuteczniejsze".
Pod koniec padły gorzkie słowa jednego z uczestników spotkania:
– Co nam po slipie i plażach, jeśli rzeka będzie martwa?
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie