
Miało być w kontrze, a wyszło zaskakująco spójnie. Naukowcy spotkali się z samorządowcami Wyszkowa i okolicznych gmin, by porozmawiać o klimacie. Było o tym, co powinniśmy robić dla środowiska, o wyczerpalności zasobów przyrody, czy o budowaniu świadomego ekologicznego społeczeństwa. Wszyscy przyznali, że trzeba działać razem, czerpać od siebie nawzajem wiedzę, doświadczenie i mieć otwarty umysł. Istotą jest też ciągła praca nad lepszym transferem wiedzy między samorządami a światem nauki. A o czym było jeszcze?
Zmiany zachodzą w niebywale szybkim tempie, a co za tym idzie, metody ratowania i wspierania klimatu ewoluują i ulegają modyfikacjom, a rozwiązania się zmieniają. Dlatego też najważniejszą myślą podsumowującą rozmowy w trakcie drugiej edycji pikniku Złap Klimat w Wyszkowie było „Działanie razem”.
Po stronie naukowców uczestnikami debaty byli: dr hab. Arkadiusz Przybysz – Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, dr Robert Popek – Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, prof. Arne Saebo (Senior Research Scientist) - Norweski Instytut Badań nad Biogospodarką (NIBO), Katarzyna Pływacz – przedstawiciel firmy Ogród wertykalny, Maciej Podyma – prezes Fundacji „Łąka”. Po drugiej stronie zasiedli: Grzegorz Nowosielski – burmistrz Wyszkowa, Wojciech Gregorczyk – burmistrz Miasta Pułtusk, Artur Borkowski – burmistrz Miasta i Gminy Serock i Stanisław Jastrzębski – wójt Gminy Długosiodło. Moderatorem dyskusji był Leszek Marszał – wicestarosta Powiatu Wyszkowskiego. Szybko okazało się, że mimo oficjalnego podziału, zebrani rozmówcy nie stoją po dwóch stronach barykady, bo tym, co najważniejsze, jest wspólny cel.
- Myślę, że kluczowe we wszystkim, co robimy - mówię tu o stronie samorządowej - to w miarę odważne, światłe przywództwo. Nie możemy sobie go zagwarantować bez ścisłego kontaktu ze światem nauki. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Nikt z nas nie ma żadnego monopolu na wiedzę. Może mieć co najwyżej monopol na władzę, ale to się szybko skończy. Jeśli nie będziemy się zasilali tą wiedzą na bieżąco, jeśli nie będziemy gotowi na tę wewnętrzną i mentalną zmianę, to żadne działania tutaj nie zadziałają niezależnie od tego, czy chcielibyśmy iść ścieżką represyjną, czy edukacyjną - mówił Artur Borkowski, burmistrz Serock.
Istotną kwestią, jak zauważył wicestarosta powiaty wyszkowskiego - prowadzący rozmowę, jest umiejętnie prowadzony dialog obywatelski. - Rozmowy są czasami bardzo trudne, ale ich nie unikamy. Ostatnio razem z panem burmistrzem Wyszkowa i Serocka rozmawiamy o tym, żeby zagospodarować przestrzeń związaną z gospodarką odpadami. Jeżeli nie zrobią tego samorządy, to wejdą w to miejsce firmy niekoniecznie takie, które będą dbały o interesy samorządów, a bardziej o swoje interesy finansowe – zaznaczył Wojciech Gregorczyk burmistrz Pułtuska, dodając, że są w Polsce samorządy, które wspólnie się tego podjęły i skutecznie sobie radzą. Wspomniał jednak, że jest wielu oponentów, którym pomysł się nie podoba.
- Mówią: „Jak to? Będą nam tu zwozić odpady z kilku powiatów?” Myślę, że przez rozmowę, edukację i uświadamianie, pokazywanie korzyści, tego „mądrego przywództwa”, o którym kolega mówił, nie możemy bać się tej odpowiedzialności i chować głowy w piasek - argumentował, dodając, że mieszkańcom należy przedstawiać rozwiązania, dawać możliwość wyboru, ale przede wszystkim edukować od najmłodszych lat. Po czym przytoczył anegdotę z czasów pracy w szkole, kiedy uczniowie za wariactwo uznawali posiadanie kilku koszy na odpady zamiast jednego, co było długim procesem, ale teraz jest już normalne.
Jak zauważył prezes Fundacji „Łąka”, Maciej Podyma istotna jest gotowość do zmian w polityce samorządów i szybkie reagowanie. Tu dr hab. Arkadiusz Przybysz ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie zwrócił uwagę, że też łatwiejsze jest konsekwentne prowadzenie projektu w przypadku długiego, ciągłego zarządzania miastem. - Coś się zaczyna i czasami efektów nie zobaczymy. Musiałyby być długookresowe plany, projekty i prawo, które powinno uwzględniać 10,15 lat. Robione wyżej niż partie, ogólnokrajowo. A niestety, jak zauważył Stanisław Jastrzębski, najczęściej, każdy chce zrobić inaczej, odwrotnie od poprzednika i po swojemu. Burmistrz Serocka określił to, byciem „zakładnikami jednej kadencji”, co utrudnia realizację długofalowych projektów.
Rozmówcy przyznali, że istotnie mieszkańcy takich miast jak Wyszków, Serock czy Pułtusk mają coraz większą świadomość na temat klimatu. Jak zdradził wicestarosta, zdarzają się telefony z prośbą o niewykaszanie traw i pasów na terenie powiatu dla dobra roślin i owadów, co ucieszyło prezesa fundacji „Łąka”. Podkreślił on jednak, że tutaj też należy zachować umiar i nie chodzi o to, żeby w ogóle nie kosić, tylko to ograniczać. Trzeba pamiętać, że mamy też rośliny mocno inwazyjne.
Ciekawostką, na którą zwrócił uwagę „naukowiec”, jest fakt, że w czasie trwającego pikniku rozdawane były rośliny, z których tylko jedna, bluszcz pospolity, jest rodzima. - Rośliny dobieraliśmy we współpracy z SGGW, więc niech oni się tłumaczą – żartował burmistrz. Po czym podkreślił, że istotne było to, że mają one właściwości filtrujące i absorbujące toksyny.
- Jestem burmistrzem piątą kadencję. Pierwsze rabaty powstawały za mojej kadencji, wcześniej były trawniki. Wtedy wszelkie nasadzenia powstawały tylko ze względów estetycznych. Później zobaczyliśmy, że niektóre umierają, albo nasadziliśmy rośliny liściaste, inwazyjne. Dopiero współpraca z SGGW, wejście w szereg szkoleń, pozwoliło nam świadomie zarządzać zielenią miejską – mówił także burmistrz Grzegorz Nowosielski, zwracając uwagę, że mieszkańcy również coraz bardziej świadomie sadzą odpowiednie rośliny w swojej przestrzeni. I dlatego gmina nadal stara się edukować i budzić w tym zakresie większą świadomość.
W trakcie debaty zwrócono również uwagę na sprawy, które wciąż kuleją i wymagają jeszcze wiele wysiłku i czasu. - Nie jest u nas tak piękne, że nie mogłoby być lepiej - mówił Stanisław Jastrzębski. - W Norwegii np. w podobnych miasteczkach do naszych, społecznicy - najczęściej ludzie na emeryturach - biorą swoje ulice w opiekę i oni dbają o utrzymanie zieleni w tych przestrzeniach. To pokazuje, że nam jeszcze daleko i ile jeszcze można zrobić.
Jego słowa potwierdził gość z norweskiego instytutu badań, prof. Arne Saebo.
- Ważne jest to, żeby do współpracy zapraszać obywateli. I to, żeby władze gminy zapraszały ich do rozmów, pytały ich o zdanie w trakcie planowania. Edukować i zapraszać do współpracy.
Stymulowanie rozwoju lokalnego w kierunku proekologicznym to jedno, ale co udowadniała obecna po stronie naukowców Katarzyna Pływacz z firmy Ogrody wertykalne, da się to połączyć z polityką proinwestycyjną. Firma zrealizowała ostatnio dwa projekty w Łodzi, które zaakceptowali mieszkańcy i były sponsorowane z budżetu obywatelskiego. Wspólnie z SGGW wciąż prowadzą badania np. na temat mchu i zielonych ścian i łączą z powodzeniem ekologię z biznesem.
Kolejnym trudnym tematem w wielu powiatach w Polsce są ścieżki rowerowe i sposoby ich projektowania. Tutaj wójt Długosiodła, wytrawny kolarz, zauważył, że nie jest łatwo, bo prócz środków, biurokracji, są też kwestie terenu. - To, czego nam brakuje, to ścieżki pieszo rowerowej z prawdziwego zdarzenia […], która powinna być oddzielona od jezdni przynajmniej strefą zieloną, albo rowem - przyznał wójt. - Władamy taką szerokością pasa i finansami, że zrobiliśmy, tam, gdzie mogliśmy, utwardzone pobocza. To nie ma nic wspólnego ze ścieżką pieszo rowerową, to ciągle jest przed nami. Podkreślił jednak, że gmina najpierw musi wejść w posiadanie szerokości pasa, gdzie najczęściej jest 10 czy 15 właścicieli, każdego trzeba wywłaszczyć, przeprowadzić pracę geodezyjne, zrobić plany w starostwie, a po ich sprawdzeniu dopiero można zapłacić odszkodowania dla właścicieli.
- Nie ma u nas świadomości właścicieli, „ja nic nie chcę od was, przekazuje to”. Wystarczy, że jeden się nie zgodzi, albo nie ma własności uregulowanych i cały projekt diabli biorą - mówił wójt.
Również ogromne trudności, o których wspominali samorządowcy to sprawy dotyczące wycinki chorych drzew, co najczęściej budzi sprzeciw mieszkańców. Włodarze podkreślali, że wiele takich decyzji, podobnie jak dotyczących odpadów, konsultują z naukowcami.
- Szukamy wsparcia w świecie nauki. Na koniec musimy z tą swoją decyzją pójść do świata lokalnej polityki i wziąć za to odpowiedzialność - mówił burmistrz Serocka.
A jakie tematy teraz są kluczowe z punktu widzenia naukowców? Nie tylko to, co na powierzchni - rośliny, zwierzęta. Trzeba zwrócić uwagę na glebę, to, co się dzieje pod spodem.
- W nich jest odpowiedź na zmiany klimatyczne. Tam jest zamknięty ten węgiel uwalniany, z każdym ruszeniem terenu - podkreślił Maciej Podyma, dodając, że przecież jest to substancja, o której wiemy, że występuję tylko na naszej planecie.
- Powinniśmy myśleć też o tym, że siedzimy w klimatyzowanej sali, że podłogi są plastikowe, o tym, że budownictwo jest pokryte styropianem. Nie musimy się biczować, że robimy coś złego, ale możemy podejmować decyzje świadomie. - mówił prezes Fundacji „Łąka”.
Zapraszamy do obejrzenia podsumowania debaty w materiale wideo poniżej.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie