
XI Festiwal Miodu i Chleba w Kamieńczyku przyciągnął dziesiątki wystawców i setki gości. To wyjątkowe wydarzenie, pełne smaków, muzyki i tradycji, zapewniło moc atrakcji dla całych rodzin. Nie zabrakło konkursów z nagrodami i warsztatów dla chętnych. Najsmaczniejszym produktem imprezy okrzyknięto staropolski piernik z pasieki "Złote ule" Wiesława i Tatiany Szypulskich.
Tegorocznym hasłem, dobrze już znanego w regionie wydarzenia, było „Prawdziwy miód nie jest tani. Tani miód nie jest prawdziwy". Uroczystego otwarcia imprezy dokonali sołtys wsi Adam Bodzan, nowo powołany proboszcz parafii w Kamieńczyku, ks. Marek Gawle, Marek Borowski, prezes Mazowieckiego Związku Pszczelarzy w Warszawie, mistrz piekarniczy, Artur "Chlebek" Ziemacki i oczywiście współgospodarze, burmistrz Wyszkowa Piotr Płochocki, któremu na festiwalu towarzyszyli zastępcy, Alicja Staszkiewicz i Piotr Eychler.
- Jest mi niezmiernie miło być na tym wydarzeniu, a jestem na nim po raz pierwszy w tej roli i w ogóle. Jest to o tyle ważne dla mnie doświadczenie, że ja dużą część swojego dzieciństwa, każde wakacje, spędzałem w pobliskim Nadkolu, więc Kamieńczyk to jest takie miejsce, w którym w dzieciństwie bywałem niezwykle często. A jednocześnie nie było wtedy tutaj jeszcze takiej tradycji, takiego wydarzenia, a był zwyczajny coroczny odpust w sierpniu. Świetnie to ktoś wymyślił, że w pewnym momencie dołączono do niego święto miodu i chleba, tych ładnych parę lat temu - rozpoczął burmistrz, podkreślając, że dzięki temu „zyskaliśmy kapitalną okazję do promocji produktów lokalnych, które cieszą się coraz większym powodzeniem”.
- Nam w naturalny sposób zależy na tym, żeby cieszyły się jeszcze większym powodzeniem, a w dobie takiej komercjalizacji jedzenia, tych wszystkich hipermarketów, kupowania żywności dużymi ilościami, niekoniecznie zwracając uwagę na jej jakość a przede wszystkim często na cenę, umyka nam aspekt tej wyjątkowości, wyjątkowości smaku i jakości - mówił. - Cieszę się niezmiernie, że wypracowaliśmy sobie taką piękną tradycję i mam nadzieję, teraz także z moim aktywnym udziałem, że na przestrzeni kolejnych lat ona się będzie równie dobrze, jak teraz, a może nawet jeszcze lepiej, rozwijać - dodawał burmistrz, witając gości festiwalu i życząc wszystkim udanej zabawy.
- „Chleba naszego powszedniego, daj nam dzisiaj…” to wszystko, co mamy do dyspozycji zawdzięczamy najwyższemu. Chodzi o to, żeby o tym nie zapomnieć na co dzień. Na to niezapominanie Wam błogosławię - mówił do zebranych proboszcz parafii w Kamieńczyku, ks. Marek Gawle.
Co roku nad organizacją festiwalu intensywnie pracuje sołtys Kamieńczyka Adam Bodzan, który dodawał: - Twarze na scenie festiwalu się zmieniają, ale nie zmienia się jedno - jest to na pewno najsmaczniejszy festiwal na Mazowszu, który promuje nie tylko wyroby lokalne, produkty lokalne, rękodzieło, ale promuje bardzo pięknie Kamieńczyk i najbliższą okolicę. Mam nadzieję, że ta formuła, która już na stałe wpisała się w nasz sierpniowy kalendarz, będzie trwała jak najdłużej, rozwijała się i ewoluowała - wyraził.
Wydarzenie wpiera Mazowiecki Związek Pszczelarzy w Warszawie. - To impreza bardzo pożądana, bardzo dobra. Takich imprez jak tu bardzo nam brakuje. Żeby tak wszyscy brali przykład z tej imprezy - mówił prezes związku, Marek Borowski. Z kolei mistrz piekarniczy Artur „Chlebek” Ziemiacki podkreślał, że niemal od początku bierze udział w festiwalu i co roku zachęca wszystkich do „otwarcia portfeli” dla chlebiarzy, pszczelarzy i rzemieślników, by ich wspierać. - Życzę, żeby wszyscy, którzy są w Kamieńczyku, mieli dużo obfitości - mówił, zapraszając na warsztaty z pieczenia chleba, na których całe rodziny mogły do woli ugniatać i mieszać pod okiem specjalistów. Finalnie z pieca wyszło niemal sto bochenków z różnymi dodatkami.
Goście festiwalu mogli wziąć udział także w konkursach, jak np. zlizywanie miodu z talerzyka, który rozbawił nie tylko jego uczestników, czy zbijanie ramki na miód. Jak co roku wybrano „produkt festiwalu”, którym został „staropolski piernik” z pasieki "Złote ule" Wiesława i Tatiany Szypulskich z Brodowa - Bąboły (gm. Winnica, pow. pułtuski). Zdetronizował on m.in. kiełbasę z dziczyzny, smalec domowy, czy pieczywo kurpiowskie. Chętni mogli również zwinąć własną świecę, czy odwiedzić znajdujące się tuż przy rynku prywatne Muzeum Etnograficzno-Historyczne Henryk Słowikowski. Dzieci przyciągały liczne zabawy i atrakcja organizowane przez animatorów, a dorosłych - stoiska z rękodziełem, kosmetykami, sokami, serami, wędlinami, swojskim jadłem, i oczywiście najliczniejsze - z miodami i pieczywem.
Nieodłącznym elementem festiwalu są koncerty - występy zarówno lokalnych artystów, jak i gwiazdy. W tym roku artystyczną część zainaugurowała contry-rockowa kapela „Mad Dog Wally”. Eko Kabarek Urle zapewnił mnóstwo dobrego humoru, a swoje umiejętności zaprezentował także Chór Wielopokoleniowy Łocho-Ho. Ze specjalnym programem artystycznym dla najmłodszych uczestników festiwalu wystąpili seniorzy z Domu Dziennego Pobytu "Senior" w Wyszkowie, wykonując znane piosenki, m.in. "My jeteśmy krasnoludki”, czy „Ogórek” i to wraz z układem choreograficznym. Najbardziej aktywne maluchy pod sceną otrzymały upominki. - Mniam, mniam! - wyraził kilkuletni chłopiec, który w prezencie dostał solidny słoik... miodu, oczywiście.
Mieszkańcy i goście mogli również wysłuchać recitalu Katarzyny Słowikowskiej-Zakrzewskiej i finalnie, popularnego aktora, wokalisty, kabareciarza, gwiazdy wieczoru XI Festiwalu Miodu i Chleba, Roberta Rozmusa, który zaprezentował wokalno-satyryczne show.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie