
Ponad 50 mln złotych gmina Wyszków przeznaczy w 2024 roku na inwestycję. Spora część tej kwoty zostanie przeznaczona na infrastrukturę sportową, w tym na modernizację pływalni "Błękitna”. Jak mówi nam Adam Szymański, dyrektor WOSiR, zakres prac będzie dotyczył trzech tematów: Jeden: to wejście, drugi - szatnie i natryski, trzeci - wymiana wentylatorów. - Każdy zakres prac będzie obejmował przetargi. Z tymi procedurami startujemy w styczniu, a właściwie bardziej gmina od strony formalnej, niż my - wyjaśnia dyrektor. Pierwsze prace mają ruszyć na wiosnę. Czy przy okazji remontu planowane są zmiany, o których często dyskutują mieszkańcy? Np. jedna opłata pozwalająca korzystać z wszystkich atrakcji pływalni, czy zniesienie obowiązkowych czepków? Dyrektor odpowiada.
Część prac, żeby skrócić okres zamknięcia basenu, szczególnie jeśli chodzi o remont natrysków, ma mieć miejsce w czasie tzw. przerwy technologicznej, która zostanie ewentualnie wydłużona. - Zawsze robiliśmy przerwę technologiczną na przełomie sierpnia i września i wtedy prace najbardziej wpływające na to, że klienci nie mogliby korzystać z basenu. […] A pozostałe: remont wejścia - nie koliduje. I wymiany wentylatorów też najprawdopodobniej będziemy mogli dokonać, obsługując jednocześnie klientów. A jeżeli zajdzie taka potrzeba, to planujemy takie krótsze przerwy 2, 3-dniowe. Zakładam, że remont samego wejścia, rozpoczynając prace przetargowe w styczniu, ruszy na wiosnę - zdradza Adam Szymański, dyrektor WOSiR Wyszków.
Łączny maksymalny koszt, jaki może być przeznaczony na remont z udziałem miasta, wynosi ok. 3,5 mln zł. - Na podstawie projektu w zależności od tego, na co się zdecydujemy, będą wyceniane poszczególne prace. I to jest rozbite na dwa lata. Dopiero jak poznamy te cząstkowe ceny, to będziemy wiedzieli, czy prace rozkładamy na dwa lata, czy jednak będziemy wstanie zrobić to w ciągu roku. A może okaże się, że wyniosą 2 albo 2,5 mln? - mówi dyrektor. I podkreśla, że punktem wyjścia jest wycena wentylatorów, która w ubiegłym roku wynosiła ok. półtora miliona zł.
- Jako że te urządzenia są ściągane albo ze Szwecji, albo częściowo z Chin to tu cena bardzo mocno reaguje na różne czynniki. Wszyscy, których pytamy o cenę, mówią, że to jest cena aktualna, ale nie dłużej niż 20,25 dni. A ściągnięcie tego produktu trwa nawet do 6 miesięcy. Ci, którzy uczestniczą w przetargach, tak się zabezpieczają, że potrzebują na to nawet 20,30 tygodni. Dlatego musimy wcześniej zagwarantować sobie, żeby w tym okresie wakacyjnym móc przystąpić do samej wymiany. W tym roku robiliśmy mniejsze wentylatory za kwotę ok. 300 tysięcy i to płynnie nam poszło. Nie było żadnego obsunięcia w czasie. Klienci też nie zauważyli nawet tego momentu, nie miało to wpływu na obsługę basenu. Jednak te, które teraz planujemy wymienić, będą odpowiadały za samą halę basenową i jeżeli zajdzie taka potrzeba to będzie przerwa, ale bardzo krótka.
A co ze zmianami, o które pyta wielu mieszkańców? Na obiekcie basenu obecnie funkcjonuje oddzielne naliczanie za korzystanie z jacuzzi, zjeżdżalni. Czy istnieje szansa na wprowadzenie jednej opłaty za wszystkie atrakcje? Dyskusje na ten temat często pojawiają się na licznych grupach w mediach społecznościowych. - Są zwolennicy i takiego systemu i takiego. Na pewno też będziemy się temu przyglądali. To też wymusi na nas rozszerzenie systemu informatycznego, kiedy szafki już będą z elektronicznym zamkiem, nowocześniejsze, może uda nam się to zrobić przy okazji. Wszystko zależy od tego, jak to zbudżetujemy - tłumaczy dyrektor, zdradzając również, że istnieje także duże prawdopodobieństwo przejścia na częściową opcję kasy bezobsługowej.
- Planujemy, by klienci, którzy mają wykupione abonamenty, nie musieli korzystać z tradycyjnej kasy, tylko będzie automat, na który będzie można się „odbić”, zalogować i wejść. Ale to już są prace szczegółowe. Na pewno musi nam starczyć na wymianę wentylatorów - to jest najważniejszy i największy koszt - podkreśla Adam Szymański.
Podobne dyskusje toczą się również na temat konieczności wkładania czepka. Wielu komentujących stwierdza, że wyszkowska pływalnia jest jedną z nielicznych, na której wciąż jest to konieczne. - Nie jest tak. Poza tym ludzie porównują najczęściej z obiektami prywatnymi - kwituje dyrektor. - Zresztą tu też są zwolennicy i przeciwnicy. Czepek to jest zwiększanie higieny, czystości wody. Ja bym zaprowadził nawet tych przeciwników czepków pod basen i pokazał, jak wyglądają filtry po jednym dniu funkcjonowania basenu. Im mniej mamy takich zabezpieczeń, tym większe mamy zanieczyszczenia. Im większe zanieczyszczenia, tym więcej musimy i chemii stosować i różnego rodzaju innych środków, tak żeby tę czystość zabezpieczyć - odpowiada dyrektor i zaznacza, że w większości obiektów samorządów w kraju cały czas są one wymagane.
- Jeżeli weźmiemy pod uwagę obiekty hotelowe, prywatne, aquaparki, to rzeczywiście ich nie ma. Natomiast na samorządowych gwarantuje, że są w 90 proc. To naprawdę jest z korzyścią dla ludzi. Co tydzień mamy badania przeprowadzane przez sanepid i firmę zewnętrzną. Widać, że im większa higiena, tym lepiej te badania wychodzą, mniej chemii musimy stosować. A to też ma wpływ i na skórę i samopoczucie i też na odbiór samego obiektu.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie