
Czwarta edycja Bug Nature Festival za nami – trochę inna niż poprzednie, ale nie zabrakło tego, co najważniejsze: dobrej muzyki, pozytywnej energii i… zachwytów nad Wyszkowem - zwłaszcza parkiem, który na dwa dni stał się prawdziwym festiwalowym miasteczkiem.
Tegoroczny BNF zmienił nasz park nie do poznania. Oświetlenie godne najlepszych letnich festiwali, strefy relaksu i chilloutu, gastro w różnych smakach i oczywiście muzyka – wszystko to tworzyło klimat, który da się opisać tylko jednym słowem: wow. I choć była to pierwsza edycja biletowana, co odbiło się na frekwencji zwłaszcza wśród wyszkowian, to z drugiej strony – przybyli goście z całej Polski, m.in. z Warszawy, Częstochowy, Kobyłki a nawet Gdańska. I to oni właśnie najczęściej mówili: „Ale tu pięknie!”.
Zanim jednak ruszyła muzyka, ruszyła parada. Energetyczny korowód na trasie z Placu Miejskiego do parku poprowadziła Młodzieżowa Orkiestra Dęta w Wyszkowie, wspierana przez piłkarzy Bugu Wyszków, ich rodziny i wszystkich chętnych festiwalowiczów. To był znak: festiwal się zaczyna!
TOP scena
Pierwszy wieczór, czyli piątek 25 lipca, należał m.in. do WparkuStraszy, Dusty Rocks, Skubasa, Artura Rojka i Igo – czyli zestawu, który skutecznie rozkołysał publiczność pod sceną. Sobota należała do Dazed, Lor, Dziwnej Wiosny, Łąki Łan i projektu Rogucki & Normalni Ludzie – który wieczorem zamknął muzyczną część festiwalu, ale bynajmniej nie imprezę - ta przeniosła się jeszcze na miejską plażę.
Bo BNF to nie tylko scena – to także kino plenerowe, afterparty, rodzinne atrakcje, konkursy (np. na najpiękniejszy zamek z piasku), ale o tym napiszemy już w osobnym artykule.
„Rodzinnie i z klimatem!”
Tak najcześciej oceniali ci, którzy odwiedzili Wyszków po raz pierwszy. A było ich niemało. Zauroczeni, o wydarzeniu mówili: przemyślane, rodzinne, kameralne, dobrze zorganizowane. Z kolei wyszkowianie, którzy zdecydowali się na zakup biletu, podkreślali, że chociaż ludzi było wyraźnie mniej niż w poprzednich latach, to jakość organizacji, wygląd parku, nagłośnienie, scena i poziom muzyczny był naprawdę wysoki. - Tylko brak chociaż odrobiny rapu… i bilety, trochę jednak za drogie - dało się słyszeć w rozmowach.
Co jeszcze?
W parku działała też m.in. strefa Art Zone z fotografiami Marcina Orszulaka, popularny Instaspot, a także przestrzenie do odpoczynku, rozmowy i oczywiście jedzenia. Nasz aparat pracował cały czas, więc jeśli byliście na BNF, szukajcie siebie na zdjęciach w naszej galerii!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie