Reklama

Uderzył w druty i stracił oko. Poparzony Dąbrowiak potrzebuje pomocy

Redakcja wdi24
13/09/2024 11:31

Choć tak naprawdę większość swojego życia spędzają poza naszymi granicami, a u nas pojawiają się 2 lub 3 razy w ciągu swojego życia na kilka miesięcy, to jednak utożsamiamy się z nimi i traktujemy jak nasze rodzime ptaki. Tylko w ciągu jednego lipcowego tygodnia Fundacja PsoTy i Koty przyjęła 3 boćki. Wszystkie rozpoczęły swoje życie niezbyt fortunnie.

Dwóch "odchowanków" poleciało już z ostatnią turą bocianów. „Bardzo się cieszymy, bo utrzymanie bociana i nauczenie pobierania pokarmu nie jest wcale łatwe. Doświadczenie robi swoje. Bociany uratowane, ale został u nas Dąbrowiak. Bocian przywieziony z Dąbrowy w gm. Rząśnik. Ten nie miał szczęścia” - informuje fundacja.

Bocian uderzył w druty elektryczne i został dotkliwie poparzony. Stracił prawe oko i nie lata. „Czasami próbuje ze swojej skoczni zbudowanej do treningów latania, ale ze względu na kalectwo nie wylatuje z zagrody. Tym samym musimy zbudować dla niego ogrzewane pomieszczenie. Plan jest, pomysł też... jak zwykle brakuje środków” - dodają opiekunowie chorego boćka.

Jak informują, ptaszor zjada m.in. ok. 1 kg mięsa dziennie, a w obliczu pustego niemal konta, jest to spore wyzwanie. Bociany to też niejedyne mięsożerne drapieżniki w przytulisku. Zakupy tylko samego pokarmu to spory koszt, a ich dieta nie jest najtańsza.

„Do tego wszystkiego dochodzą zabiegi weterynaryjne, środki medyczne, higieniczne czy środki chemiczne. Koszty są ogromne. Niewielu lekarzy specjalizuje się w dzikich ptakach i w ogóle w dzikich zwierzętach, a ci dobrzy niestety nie są najtańsi. Oczywiście to rozumiemy, bo ich wiedza kosztuje. My chcielibyśmy tanio, ale tak się niestety nie da” - informowali już kilka tygodniu temu na stronie internetowej ze zbiórką.

Okazał się, że zbiórka niestety nie pokryła nawet kosztów opieki weterynaryjnej samego Dąbrowiaka.

„Ale przecież nie zostawimy go bez leków i jedzenia. Rana po oku oczyszcza się, wspomagamy go lekami. Mamy nadzieję, że uniknie zabiegu - boćki nie znoszą dobrze narkozy. W tym miejscu prosimy o wsparcie. Nie ma za małej kwoty. Każde wsparcie jest dla nas na wagę złota” - apelują organizatorzy zbiórki na swojej facebookowej stronie.

Link do zbiórki: Ratujemy Zwierzaki / Bociany rozbitki

Historia bocianów - relacja fundacji PsoTy i Koty z lipca 2024

"Pierwszy został wypchnięty z gniazda i jego pierwszy lot odbył się jedynie w dół. To smutne, ale bardzo częste u bocianów. Nie wiemy, dlaczego tak się stało. Przyczyn może być naprawdę wiele. Może był mniejszy lub większy od pozostałych?! Może po prostu rodzice nie byli w stanie dostarczyć tyle pokarmu?! Jak mówimy, przyczyn może być wiele więc nie będziemy się nad tym zastanawiać.
Dziś spaceruje już po przytulisku i choć o lataniu jeszcze nie ma mowy, to jednak widzimy efekty naszej pracy nad nauką latania. Jesteśmy z niego dumni, bo sam podejmuję już próby. Oczywiście to tylko bieganie i rozkładanie skrzydeł, ale od czegoś trzeba zacząć. My też ucząc się chodzić, ładowaliśmy najczęściej na tyłku, i oby tylko tak delikatnie. Ileż to było rozbitych kolan i guzów na głowie.
Kolejny miał jeszcze mniej szczęścia, bo jego pierwszy lot odbył się prosto w linię energetyczną. Dostał chwilowego niedowładu dolnej części ciała. W czasie interwencji jego ciało było kompletnie zesztywniałe. Dziś po 2 dniach walki o jego stan, zaczyna powoli odzyskiwać sprawność. Tak naprawdę nie wiemy jeszcze, jak się zakończy jego rehabilitacja i na ile powróci on do sprawności.
Problem jest również z lewym skrzydłem. Zostało zwichnięte w trakcie "lądowania" na ziemi. Pracujemy nad udami, masujemy i efekty widać, bo sztywność odpuściła, ale nie wstaje jeszcze samodzielnie. Wy trzymajcie kciuki i wspierajcie nas dobrym słowem, a my będziemy pracowali.
Lot trzeciego był najbardziej tragiczny w skutkach. Ten malec, jak wynika z relacji świadków, latał już kilka razy. Przy ostatnim lądowaniu, on również spotkał się z linią energetyczną i spadł na ziemię. Obrażenia dość poważne. Stracił oko, ma poparzoną szyję, język i jedną nogę. Pocieszające jest to, że stabilnie stoi na nogach i chodzi bez zachwiania równowagi.
Lekarze podejmą decyzję o sposobie leczenia, ale prawdopodobnie gałka oczna będzie usuwana. Na obecną chwilę musiał jednak dostać terapię antybiotykową, zanim będzie gotowy do operacji. W jutro kolejna konsultacja i wtedy może zapadnie jakaś decyzja co dalej". 

Źródło: Fb Fundacja PsoTy i Koty / ratujemyzwierzaki.pl Aktualizacja: 13/09/2024 14:17
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo wdi24.pl




Reklama
Wróć do