
Choć tak naprawdę większość swojego życia spędzają poza naszymi granicami, a u nas pojawiają się 2 lub 3 razy w ciągu swojego życia na kilka miesięcy, to jednak utożsamiamy się z nimi i traktujemy jak nasze rodzime ptaki. Tylko w ciągu jednego lipcowego tygodnia Fundacja PsoTy i Koty przyjęła 3 boćki. Wszystkie rozpoczęły swoje życie niezbyt fortunnie.
Dwóch "odchowanków" poleciało już z ostatnią turą bocianów. „Bardzo się cieszymy, bo utrzymanie bociana i nauczenie pobierania pokarmu nie jest wcale łatwe. Doświadczenie robi swoje. Bociany uratowane, ale został u nas Dąbrowiak. Bocian przywieziony z Dąbrowy w gm. Rząśnik. Ten nie miał szczęścia” - informuje fundacja.
Bocian uderzył w druty elektryczne i został dotkliwie poparzony. Stracił prawe oko i nie lata. „Czasami próbuje ze swojej skoczni zbudowanej do treningów latania, ale ze względu na kalectwo nie wylatuje z zagrody. Tym samym musimy zbudować dla niego ogrzewane pomieszczenie. Plan jest, pomysł też... jak zwykle brakuje środków” - dodają opiekunowie chorego boćka.
Jak informują, ptaszor zjada m.in. ok. 1 kg mięsa dziennie, a w obliczu pustego niemal konta, jest to spore wyzwanie. Bociany to też niejedyne mięsożerne drapieżniki w przytulisku. Zakupy tylko samego pokarmu to spory koszt, a ich dieta nie jest najtańsza.
„Do tego wszystkiego dochodzą zabiegi weterynaryjne, środki medyczne, higieniczne czy środki chemiczne. Koszty są ogromne. Niewielu lekarzy specjalizuje się w dzikich ptakach i w ogóle w dzikich zwierzętach, a ci dobrzy niestety nie są najtańsi. Oczywiście to rozumiemy, bo ich wiedza kosztuje. My chcielibyśmy tanio, ale tak się niestety nie da” - informowali już kilka tygodniu temu na stronie internetowej ze zbiórką.
Okazał się, że zbiórka niestety nie pokryła nawet kosztów opieki weterynaryjnej samego Dąbrowiaka.
„Ale przecież nie zostawimy go bez leków i jedzenia. Rana po oku oczyszcza się, wspomagamy go lekami. Mamy nadzieję, że uniknie zabiegu - boćki nie znoszą dobrze narkozy. W tym miejscu prosimy o wsparcie. Nie ma za małej kwoty. Każde wsparcie jest dla nas na wagę złota” - apelują organizatorzy zbiórki na swojej facebookowej stronie.
Link do zbiórki: Ratujemy Zwierzaki / Bociany rozbitki
Historia bocianów - relacja fundacji PsoTy i Koty z lipca 2024
"Pierwszy został wypchnięty z gniazda i jego pierwszy lot odbył się jedynie w dół. To smutne, ale bardzo częste u bocianów. Nie wiemy, dlaczego tak się stało. Przyczyn może być naprawdę wiele. Może był mniejszy lub większy od pozostałych?! Może po prostu rodzice nie byli w stanie dostarczyć tyle pokarmu?! Jak mówimy, przyczyn może być wiele więc nie będziemy się nad tym zastanawiać.
Dziś spaceruje już po przytulisku i choć o lataniu jeszcze nie ma mowy, to jednak widzimy efekty naszej pracy nad nauką latania. Jesteśmy z niego dumni, bo sam podejmuję już próby. Oczywiście to tylko bieganie i rozkładanie skrzydeł, ale od czegoś trzeba zacząć. My też ucząc się chodzić, ładowaliśmy najczęściej na tyłku, i oby tylko tak delikatnie. Ileż to było rozbitych kolan i guzów na głowie.
Kolejny miał jeszcze mniej szczęścia, bo jego pierwszy lot odbył się prosto w linię energetyczną. Dostał chwilowego niedowładu dolnej części ciała. W czasie interwencji jego ciało było kompletnie zesztywniałe. Dziś po 2 dniach walki o jego stan, zaczyna powoli odzyskiwać sprawność. Tak naprawdę nie wiemy jeszcze, jak się zakończy jego rehabilitacja i na ile powróci on do sprawności.
Problem jest również z lewym skrzydłem. Zostało zwichnięte w trakcie "lądowania" na ziemi. Pracujemy nad udami, masujemy i efekty widać, bo sztywność odpuściła, ale nie wstaje jeszcze samodzielnie. Wy trzymajcie kciuki i wspierajcie nas dobrym słowem, a my będziemy pracowali.
Lot trzeciego był najbardziej tragiczny w skutkach. Ten malec, jak wynika z relacji świadków, latał już kilka razy. Przy ostatnim lądowaniu, on również spotkał się z linią energetyczną i spadł na ziemię. Obrażenia dość poważne. Stracił oko, ma poparzoną szyję, język i jedną nogę. Pocieszające jest to, że stabilnie stoi na nogach i chodzi bez zachwiania równowagi.
Lekarze podejmą decyzję o sposobie leczenia, ale prawdopodobnie gałka oczna będzie usuwana. Na obecną chwilę musiał jednak dostać terapię antybiotykową, zanim będzie gotowy do operacji. W jutro kolejna konsultacja i wtedy może zapadnie jakaś decyzja co dalej".
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie