Reklama

Minęło 80 lat… Upamiętnili tragiczne wydarzenia naszej historii

Redakcja wdi24
09/01/2024 15:28

Minęło 80 lat od tragicznych wydarzeń w Gajówce - Mękaliny, gdzie z rąk niemieckich żołnierzy zginęło 9 osób w tym gajowy Antoni Pieńkos z rodziną i pracownicy gajówki. Mimo potężnego mrozu okoliczni mieszkańcy oraz samorządowcy licznie przybyli na uroczystości, by oddać hołd ofiarom z 1943 roku.

Leśniczówka Mękaliny była placówką AK, w której leśnicy ukrywali dokumenty, broń, amunicję. „Pośród Puszczy Białej akcja ta się działa, kiedy na pasterkę rodzina ruszała. Psy przeraźliwie ujadać zaczęły. Swoich karmicieli ostrzec nie zdołały” - to pierwsze wersy utworu autorstwa Julii Napiórkowskiej pt. „Mękaliny”, który to widnieje na jednej z dwóch nowych tablic, przypominających wydarzenia z 25 grudnia 1943 roku. Oddział Klubu HDK Legion Porębska Kropelka zrealizował ten projekt przy finansowemu wsparciu Fundacji Orlen, a ich odsłonięcie odbyło się 7 stycznia w trakcie uroczystości. 80 lat temu Niemcy najpierw otoczyli leśniczówkę, potem wtargnęli, poszukując broni, torturowali i ostatecznie dokonali okrutnej zbrodni.

W niedzielne niezwykle mroźne popołudnie w hołdzie bohaterom najpierw odbył się marsz pamięci. Leśnymi ścieżkami ruszyli mieszkańcy z Knurowca, Udrzynka i Budykrza. Z kolei harcerze WDH „Baszta” przywędrowali aż z Trzcianki. Wszyscy spotkali się tuż przed godziną 14 na uroczystościach, które rozpoczęła msza święta polowa.

- Ta ziemia była przesiąknięta krwią. Na tej ziemi niewinnie oddano życie za naszą ojczyznę, Polskę, polskość. Za naszą teraźniejszość i przyszłość - mówił ks. Wojciech Porowski, wikariusz z parafii św. Barbary w Porębie.

- Dramat II wojny światowej nie jest tylko doświadczeniem zapisanym na podręcznikowych kartkach. Jest przede wszystkim przestrogą dla przyszłych pokoleń. Naszym obowiązkiem jest pielęgnować ślady przeszłości i zachować w pamięci wydarzenia i ludzi z tamtych dni - podkreślała Renata Jechna, dyrektor Szkoły Podstawowej im. Bohaterów Leśnej Placówki AK „Mrowisko” w Knurowcu, witając również przybyłych mieszańców, władze samorządowe, kościelne, leśne, wojskowe i jedynego żyjącego świadka tamtych czasów, obecnie cenionego profesora - Andrzeja Kukwę, który wtedy, w 1943 roku, miał zaledwie 2,5 roku.

- Mój ojciec był krawcem w Piotrkowie Trybunalskim. W czasie wojny był w Armii Poznań, a mama z Piotrkowa przyszła do leśniczówki. Wtedy poroniła, jestem drugim dzieckiem. Mój dziadek uczestniczył w wojnie rosyjsko - japońskiej, wyjechał później do Ameryki. Ojczyzna go zmobilizowała. Przyjechał do Polski w błękitnym mundurze. Wtedy nie wiedziałem, co to znaczy. Później się dowiedziałem, że przyjechał, żeby Polskę odzyskiwać. Jestem ogromnie wzruszony, że był do końca. Strasznie mi miło z tego powodu, że jestem jakimś też fragmentem dziadka i uważam, że to znakomicie być Polakiem - mówił profesor.

Aby podkreślić wagę tych tragicznych wydarzeń, samorząd gminy Brańszczyk postanowił uhonorować profesora medalem za zasługi, by podziękować za jego wkład w życie lokalnej społeczności.  - By docenić fakt, że jest Pan z nami i świadczy o naszej historii. O miejscu, które jest naszym lokalnym skarbem i nauką dla nas wszystkich - podkreślała w imieniu wójta gminy Brańszczyk, Beata Wójcik, sekretarz gminy.

Za ogromne wsparcie we wszelkich patriotycznych działaniach podobny medal otrzymali również Piłsudczycy z Okręgu Nadbużańskiego w Wyszkowie.

Organizatorzy uroczystości, zgromadzona społeczność, przedstawiciele służb, harcerze i młodzież szkolna dokonali uroczystego złożenia kwiatów. Na zakończenie z piosenką wystąpiły uczennice ze szkoły w Knurowcu, a o rozgrzewające pyszności zadbało Koło Gospodyń Wiejskich „Kolorowe Babeczki” z Udrzynka.
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo wdi24.pl




Reklama
Wróć do