Reklama

WDI Opinie: After BNF to nie była wisienka na torcie. Mocno rozczarował

Redakcja wdi24
31/07/2025 15:16

Nowy cykl WDI24 Opinie – publikujemy głosy mieszkańców: listy w sprawach, które Was nurtują, Wasz punkt widzenia, Wasze emocje. Piszcie śmiało! Najciekawsze i najbardziej poruszające opinie pokażemy naszym czytelnikom. Publikujemy z podpisem lub anonimowo – jak wolicie.

"BNF to już święto muzyki w Wyszkowie. W tym roku – gwiazdy pierwsza klasa, koncerty na najwyższym poziomie. Tu po prostu nie da się do niczego przyczepić: świetne nagłośnienie, fantastyczne zagospodarowanie przestrzeni, zachwycające oświetlenie, klimat. Konsekwencja stylu i koloru. Po zmroku wyglądało to naprawdę dobrze. Organizatorzy wspaniale podkreślili piękno naszego parku – tylko… aż żal, jak bardzo ta przestrzeń na co dzień jest niewykorzystana  (dlaczego w tym parku nie ma ANI JEDNEJ LAMPY na co dzień?!). Ale dziś nie o tym. Tym, co różniło tegoroczny BNF od poprzedniego była nie tylko konieczność zakupu biletu, ale też katastrofa After Party. 

Zmiany to też duża liczba ochroniarzy, szczelne ogrodzenie terenu – to niestety całkowicie zasłoniło widok na rzekę. Ludzi było mniej  – co było do przewidzenia, robiąc z festiwalu imprezę biletowaną. Ale nie można powiedzieć, że pod sceną świeciło pustkami – wbrew internetowym krytykantom. Na głównych koncertach publika dopisała. Tłum był, ale nie taki, by tratować – co akurat umożliwiało swobodną zabawę i czerpanie radości z muzyki. Mega kulturka. Klimat był. Organizacja na wysokim poziomie. Ale…

 Choć byliśmy nad rzeką – z punktu widzenia uczestnika, rzeki nie było widać. Ogromne metalowe bramki, obklejone czarną taśmą, symbolicznie nas od niej odgradzały. A w samej nazwie mamy przecież Bug Nature. A tu? Gdzie ta „Nature”? Tak, jesteśmy w zielonym, pięknym parku – ale natura to także wolność, przestrzeń. To był klucz tego festiwalu. A teraz – wszyscy zamknięci, odgrodzeni. Z kolei na plaży – podczas After Party – rzekę było już widać. Ale…

Tańczyć należało w klatce. To już była jakaś groteska. Rok temu After Party to była wisienka na torcie. W tym – można powiedzieć, że tak jakby ta wisienka spleśniała? Kto wymyślił kraty? Kto wybrał miejsce do tańca pod mostem? I te lampy miejskie z białym, ostrym światłem... To niestety zepsuło dobre wrażenie po, mimo wszystko, udanym festiwalu.

Ludzie jak w kurniku. Jak w potrzasku. I znów, zamiast łączyć – pogłębianie podziałów. Ci, co mają opaskę (wejdą do kurnika) – i ci, co nie. Ci, co zapłacili – i ci, co nie. Niektórzy komentowali, że nawet „kilka głębszych” to za mało, by tam wejść. Organizatorzy, czyli de facto gmina, zamiast zintegrować – podzieliła społeczeństwo. A nastroje po wprowadzeniu płatnych wejściówek i tak już były w mieście średnie. 

Bo przypomnijmy – nie oni ten festiwal wymyślili. Według pomysłu poprzedniej władzy – z założenia, było to wydarzenie dla każdego. Święto miasta i mieszkańców, a nie zamknięta impreza. Obecna władza przerobiła to na coś, co przypomina eventy robione przez prywatne agencje, a nie przez samorząd. Gdzieś boli, że w sąsiednich rejonach, kiedy organizuje miasto, imprezy są darmowe, festiwale miejskie są otwarte. Może mieszkańcy nie oczekują topowych gwiazd? Może miks – ktoś współczesny, ktoś sprzed lat, różnorodnie, dla młodszych i starszych, by się sprawdził? Może nie musi być „topowo”? 

Najpierw ogłosili: „robimy bilety” – czyli impreza dla tych, co ich stać i bazujemy na przyjezdnych. Promocja miasta – jasne, to ważne. Ale można było to zrobić inaczej. Choćby wprowadzając symboliczne opłaty. Albo – minimum – otworzyć After Party dla wszystkich bez abstrakcyjnie odgrodzonej przestrzeni. Ci, którzy na BNF się nie wybrali, bo nie podobał im się line-up albo uznali, że to zbyt duży dla nich wydatek – z pewnością z chęcią by potańczyli na plaży. Bo w Wyszkowie właściwie nie ma gdzie tańczyć. Jednak dostali komunikat: „Wstęp tylko dla posiadaczy karnetów dwudniowych”. Taki był przekaz w oficjalnych kanałach. 

I choć finalnie w trakcie wydarzenia zdecydowano, by zaprosić do tańca wszystkich obecnych na Plaży Miejskiej  – to było już za późno. Może ktoś się zawstydził sytuacją? Ale „klatka” dalej stała.

Gdyby jeszcze „After” był w parku, w miasteczku festiwalowym, zapewne byłaby konieczność wydzielenia tanecznej strefy. Ale tu? Dlaczego od początku nie otwarto tej imprezy dla wszystkich? A mogłoby to pomóc zostawić dobre wrażenie – i wśród gości, i mieszkańców. Było plenerowe kino na plaży – za darmo. I After Party też powinno takie być. A tak trochę wstyd, Wyszków. Wstyd, organizatorzy.

Władze miały inną wizję i, co wielu im zarzuca, zrobiły imprezę „dla elit”. Tylko, że mieszkańcy zdążyli się przywyczaić, że miasto ich na tę konkretną imprezę zaprasza –  a nie wyklucza. Postanowiono ich odzwyczaić. I niestety, zbliżający się darmowy festiwal miodu i chleba w Kamieńczyku tego nie naprawi. 

I jeszcze jedno: Czy władze zapomniały, że to nie goście z Polski głosują w wyborach? Strzał w kolano, czy już seria z wiatrówki?".

Źródło: AB i RR  (pełne dane autorów do wiadomości redakcji)  Aktualizacja: 03/08/2025 11:51
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo wdi24.pl




Reklama
Wróć do