Reklama

Dom Flisaka i długa lista spraw do załatwienia. Mieszkańcy nie odpuszczają

Redakcja wdi24
31/03/2025 19:08

Mieszkańcy Kamieńczyka spotkali się 23 marca w remizie na zebraniu sołeckim. Głównym tematem była potrzeba budowy miejsca integracji — świetlicy, domu kultury czy, jak mówią inicjatorzy, “Domu Flisaka”. Nazwa na razie pozostaje robocza. Najważniejsza jest sama idea stworzenia przestrzeni wspólnej dla mieszkańców. Podczas zebrania powołano komitet społeczny, który ma reprezentować interesy mieszkańców w rozmowach z gminą. Emocji nie brakowało — poruszono również inne sprawy, które od lat pozostają nierozwiązane.

Dom Flisaka – robocza nazwa, realna potrzeba

Na gminnej działce o powierzchni 800 m², w budynku, który kiedyś pełnił funkcję biblioteki, później Instytutu Pamięci Kardynała Stefana Wyszyńskiego, a jeszcze wcześniej urzędu gminy, mieszkańcy Kamieńczyka chcą stworzyć miejsce integracji. Miałoby ono pełnić funkcję świetlicy lub domu kultury – choć jak podkreślają inicjatorzy, nazwa jest robocza i z pewnością będzie jeszcze ulegać zmianom. Jedna z propozycji to „Dom Flisaka”.

Inicjatywa wyszła od Stowarzyszenia Aktywny Kamieńczyk, do którego przyłączyła się wspólnota, Koło Gospodyń Wiejskich oraz sami mieszkańcy.

Czytaj też: Walczą o dom kultury. Ich projekt jest sprzeczny z wizją burmistrza

Sołtys Kamieńczyka, Adam Bodzan, podkreślił, że aby usystematyzować wspólne działania, konieczne jest powołanie komitetu, który będzie reprezentował lokalną społeczność w kontaktach z władzami.

Obecny na zebraniu zastępca burmistrza Piotr Eychler przypomniał, że burmistrz Piotr Płochocki miał inną wizję wykorzystania przestrzeni – związaną też z innym budynkiem - po ośrodku zdrowia, który należy do wspólnoty gruntowej.

– Mamy trochę rozbieżne wizje, ale głos decydujący mają rada miejska i burmistrz – powiedział Piotr Eychler. – Funkcji jest tu wiele, a gdzie to wszystko pomieścić? Widzę też, że koncepcja się zmienia. Jesteśmy umówieni na 1 kwietnia z burmistrzem na szersze, szczegółowe rozmowy. Co innego wy chcecie, co innego burmistrz, co innego ja, co innego radni. Myślę, że spotkanie jest konieczne – podkreślił.

– Burmistrz był wybierany przez nas, jest dla nas, powinien respektować to, co my proponujemy i czego potrzebujemy. Kto jest dla kogo? – komentowali mieszkańcy.

– Trzeba wypracować wspólne stanowisko. Każde sołectwo chciałoby mieć swoją świetlicę. Każdy powie: „myśmy państwa wybrali, to teraz nam pan buduj” – mówił Eychler.

– Ale nas tamte sołectwa nie interesują – odpowiadali mieszkańcy. – Szkołę nam zabrali i nie mamy pomieszczenia na spotkania. To może szkołę odzyskamy? Najlepiej sprawdzić w gminie, które sołectwo najwięcej sypie do wora gminy.

– Nie ma co sprawdzać – odparł zastępca burmistrza. – To Rybienko Nowe, które jest sołectwem, ale praktycznie częścią Wyszkowa. Jakbym mógł, to w każdym sołectwie bym pobudował świetlicę – dodał.

– Nie wiem, czy jakakolwiek inna miejscowość jest tak zdeterminowana jak nasza… – mówił sołtys. – Zróbmy zwartą, merytorycznie działającą grupę w sprawie naszej świetlicy. Wyłonimy komitet, delegatów – apelował Adam Bodzan.

Pojawiło się także pytanie o nazwę projektu.

– Z domem kultury jest problem, bo taki musi mieć dyrektora, kadrę – wyjaśniała Anna Pszczółkowska, prezes Stowarzyszenia Aktywny Kamieńczyk.

– Finansowania są często na „świetlice”, „miejsca integracji”, może więc: Sołeckie Miejsce Integracji „Dom Flisaka” – podsumował sołtys.

– Najpierw trzeba go mieć, a potem nazwać – skwitowali mieszkańcy.

 

Komitet powołany, ale nie bez kontrowersji

W sprawę chciał zaangażować się również jeden z mieszkańców, Jerzy Sadkowski, który ostatecznie zrezygnował z kandydowania do komitetu.

– Zastępca burmistrza Alicja Staszkiewicz obiecała mi dołączyć do zespołu w sprawie Festiwalu Miodu i Chleba w Kamieńczyku, ale ponoć jeśli bym się zgłosił, „to reszta nie będzie pracować i nie byłoby komisji” – tak mi na Facebooku odpowiedziała. Ja bym chętnie się zgłosił, ale ponoć mieszkańcy Kamieńczyka dali właśnie taki wyraz – mówił Jerzy Sadkowski. – Kiedyś już mnie wykluczyliście, bo chciałem przesunąć linię. Poświęciłbym się temu działaniu chętnie, ale Kamieńczykowi nie dam się znów wykluczyć. Jeśli imiennie będziemy głosować, to rezygnuję – dodał.

Prezes Stowarzyszenia Aktywny Kamieńczyk, Anna Pszczółkowska, wyjaśniała, że gminie zależy na tym, by w komitecie znalazły się osoby, które już wcześniej zajmowały się tym tematem, pracowały nad projektem i posiadają szczegółową wiedzę na jego temat.

– Ale co pani wie, czego ja nie wiem? – odpowiedział wyraźnie zirytowany Sadkowski.

– Wszyscy wiedzą, jaki ma pan wpływ i jakie jest zdanie ludzi. Niech się pan nie dziwi, jakie podejście mają do pana mieszkańcy – padło z sali, co wyraźnie ujawniło istnienie tutaj wewnętrznych napięć.

Sadkowski wyraził swoje niezadowolenie z postawy twórców projektu wobec władz, podkreślając, że posiada największą wiedzę o Kamieńczyku, a jego zaangażowanie nie jest należycie doceniane. – Ktoś przychodzi mi tu od wczoraj i… – powiedział.

– Co to znaczy? Trzeba tu mieszkać ile lat według pana? Ktoś jest gorszy, jak nie mieszka tu 40 lat, a raptem kilka? – grzmiał jeden z mieszkańców.

Pomimo kontrowersji, ostatecznie powołano społeczny komitet budowy miejsca integracji. Mieszkańcy ustalili, że ich przedstawicielem będzie komitet społeczny, w skład którego weszli: sołtys, przedstawiciele inicjatorów – Stowarzyszenia Aktywny Kamieńczyk, Koła Gospodyń Wiejskich, wspólnoty gruntowej – a także ksiądz proboszcz jako członek honorowy oraz jeden z lokalnych przedsiębiorców.

Skład komitetu:

• Adam Bodzan (sołtys),

• Aneta Kostrzewa,

• Anna Pszczółkowska,

• Mariola Lisiecka,

• Marcin Gziewicz,

• ks. Marek Gawle (członek honorowy),

• Dariusz Kalisz.

 

„Studnia, szambo, studnia, szambo”

Obecność zastępcy burmistrza mieszkańcy wykorzystali, by poruszyć również inne istotne dla nich kwestie. Jedną z nich była sprawa wniosku, który wpłynął do starostwa – jako zarządcy drogi prowadzącej do Kamieńczyka – w sprawie rozszerzenia terenu zabudowanego od skrzyżowania z ul. Konwaliową. Starostwo poprosiło mieszkańców o zajęcie stanowiska w tej sprawie.

– To ulica, która prowadzi do ogrodów działkowych, przy samym moście. Rozszerzenie terenu zabudowanego wiązałoby się z ograniczeniem prędkości do 50 km/h już od tamtego miejsca. To zdjęłoby z pieszych obowiązek noszenia elementów odblaskowych. Ale nie mamy tam takiej infrastruktury ani oświetlenia, które pozwalałoby przejść bezpiecznie – odniósł się do sprawy sołtys Adam Bodzan. – To rozszerzenie nie podniesie bezpieczeństwa w takim stopniu, jakiego byśmy oczekiwali. Moja propozycja to ograniczenie prędkości do 60–70 km/h – zaproponował.

Z tą propozycją mieszkańcy się zgodzili, podejmując uchwałę intencyjną.

Wrócono też do tematu wodociągu, który to dyskutowany jest od lat.  – Jaka jest aktualna sytuacja z planami budowy wodociągu w naszej miejscowości? Stacja uzdatniania wody miała być na tyłach budynku, gdzie dzisiaj będziemy wnioskować o budowę świetlicy – przypomniał Adam Bodzan.

– Nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o stację – odpowiedział Piotr Eychler. – Ale działka ma 800 metrów, to stanowczo za mało, by budować tam dwie rzeczy. To działka w samym centrum Kamieńczyka, zbyt cenna, żeby lokalizować tego typu przedsięwzięcie. Trzeba poszukać innego miejsca, oddalonego od zabudowań. Chcemy się razem z państwem nad tym zastanowić. Trzeba znaleźć inne rozsądne miejsce na stację uzdatniania – tłumaczył.

Zaznaczył jednocześnie, że gmina nie narzuciła sobie żadnych ram czasowych dla realizacji tego zadania.

– Więc wracamy do planu sprzed 20 lat? – dopytywał sołtys. – Na obrzeżach Kamieńczyka?

– Wspólnie musimy to wypracować. Temat trzeba drążyć – odpowiedział Eychler.

– U nas jest: studnia, szambo, studnia, szambo. Nikt nie bierze pod uwagę jakości tej wody – mówili mieszkańcy. Wymieniano miejscowości: Kamieńczyk, Świniotop, Puste Łąki, Ślubów – jako ostatnie w gminie Wyszków, które nadal nie są objęte siecią wodociągową.

– Poziom wód gruntowych opada, jest coraz gorzej – grzmieli.

Zastępca burmistrza przytakiwał, a z sali padło: – To jest po prostu pilne! – apelowali mieszkańcy.

 

Most nie jest w najgorszym stanie…

Gmina otrzymała wyniki ekspertyzy mostu na rzece Liwiec. – To strategiczny obszar naszego sołectwa. Ekspertyza wykazała, że nie jest jeszcze tak tragicznie, jak można by było przypuszczać. Czy mamy jakieś ramy czasowe? Jakie są plany? – pytał sołtys Kamieńczyka.

– Most nie jest w najgorszym stanie. Nie bierzemy tej sprawy pod uwagę jako pilnej. Może na pierwszy rzut oka nie wygląda najlepiej, ale ma jeszcze swoją wytrzymałość – odpowiedział zastępca burmistrza Piotr Eychler.

Sołtys zwrócił jednak uwagę na potrzebę wykonania prac zabezpieczających, które zapobiegłyby dalszej degradacji obiektu.

– Remonty będą robione tak, jak były robione – zapewnił Eychler.

Ale czy właśnie tego oczekiwali mieszkańcy – i zapewne również letnicy? Majówka zbliża się wielkimi krokami, a to także czas corocznego napływu pokaźnej liczby sezonowych mieszkańców malowniczych okolic Kamieńczyka, Świniotopu i Nadkola, do którego prowadzi właśnie wspomniany most.

Czytaj też: Wzniesiony jako konstrukcja tymczasowa, stoi od 1975 roku. Jaki jest stan mostu nad Liwcem?

 

„Budżet nie jest z gumy”

Kamieńczyk regularnie wnioskuje o utwardzanie ulic tzw. metodą natryskową, która – jak zaznaczają mieszkańcy – bardzo dobrze sprawdza się w ich miejscowości. W ubiegłym roku z planu inwestycyjnego „wypadła” ul. Kilińskiego i do dziś nie wiadomo, czy zostanie wykonana w 2025 roku. Na to pytanie zastępca burmistrza nie potrafił udzielić jednoznacznej odpowiedzi.

– Mam wrażenie, że Wyszków traktuje Kamieńczyk jak od macochy. Tu się nigdy nic nie robi. Coraz więcej buduje się domów, drogich domów w okolicy, a Kamieńczyk jest skansenem – padło z sali.

– Podzielam pani zdanie, ale nie dotyczy to tylko Kamieńczyka – odpowiedział zastępca burmistrza Piotr Eychler. – Dajcie nam troszkę czasu, mandat zaufania. Nie minął jeszcze rok. Na razie dokańczamy inwestycje, które zostały rozpoczęte. Nie mogę jeszcze zdradzić, co ostatecznie jest brane pod uwagę, a co nie. Pula inwestycji się zmienia – na szczęście na lepsze. Gmina pozyskała nowe środki, więc część wcześniej odłożonych zadań wróci do planu. Miejmy nadzieję, że takich zastrzyków będzie więcej i będziemy mogli rozszerzyć zakres prac przy drogach. Metoda natryskowa wydawała się tania, ale w praktyce nie jest to takie proste.

– Przyjmiemy też kostkę w ciemno – wtrącił sołtys Adam Bodzan.

– Mamy masę inwestycji rozpoczętych wcześniej, które musimy dokończyć, a wszystko niestety drożeje. Budżet ustalany wcześniej teraz ma się zupełnie inaczej. Budżet nie jest z gumy. Trzeba uzbroić się w cierpliwość. Wiem, że to nie jest satysfakcjonujące, nie powiem dziś, kiedy to się stanie, ale liczymy na kolejne dofinansowania – zaznaczył Eychler.

Sołtys przypomniał, że złożony został także wniosek dotyczący ul. Armii Krajowej.

– Mamy 28 sołectw i w niektórych liczba wniosków sięga kilkunastu. Rekordowe sołectwo złożyło ich ponad czterdzieści – przyznał Eychler. – Ludzie budują się w pięknych miejscach, a potem oczekują od gminy: „zróbcie nam drogę”. Niestety, zabudowa jest rozproszona i to też komplikuje sprawy.

– Ale tu w ogóle nic się nie robi – skwitowali mieszkańcy.

– Konsultujemy z mieszkańcami, co jest najbardziej pilne. Rzeczywiście Kamieńczyk był ostatnio pomijany, ale kilka innych sołectw także. Z kolei są takie, które były bardzo mocno „napompowane” pieniędzmi. Dajcie nam, proszę, trochę więcej czasu i dłuższy mandat zaufania. Wciąż funkcjonujemy w ramach budżetu uchwalonego przez poprzednie władze. Kończymy inwestycje, które już były rozpoczęte – dodał zastępca burmistrza.

 

Żeby ominąć S8

Ważna dla Kamieńczyka, ale też dla Skuszewa i mieszkańców Wyszkowa jest budowa drogi „na skróty” – prowadzącej od strażnicy w Kamieńczyku w kierunku drogi ekspresowej S8. – Od kilku lat o to wnioskujemy. To strategiczna droga, jeśli chodzi o rozwój naszej miejscowości. Jest zdecydowanie bezpieczniejsza niż nieszczęsna krajowa 62. Może nam dać szansę na bezpośrednie połączenie autobusowe do Warszawy. To ważna kwestia – jak most czy wodociąg – argumentował sołtys Adam Bodzan.

– Jak jest wypadek na krajówce, to cały ruch idzie tą drogą, a wypadki są często – poparli go mieszkańcy.

– Rozmawialiśmy o tym w wydziale inwestycji z panem burmistrzem. Chyba nawet powstaje już koncepcja w tej sprawie – powiedział Piotr Eychler, dodając, że takie skomunikowanie miejscowości musi obecnie zakładać również budowę chodników.

Zwrócił uwagę, że temat DK 62 był analizowany: – Monitorowaliśmy tę drogę, ale to trochę jak grochem o ścianę. To samo na ulicy Serockiej – już jest projekt, wszystko gotowe, a nie możemy doprosić się środków. Krótko mówiąc – nie ma z kim czasem rozmawiać, nie wszystko zależy od nas. Przerzucamy się pismami, a wszystko rozbija się o pieniądze. Starostwo też wnioskowało – wyjaśniał gorzko.

Podkreślił też, że budowa drogi to jedno, a później dochodzą jeszcze koszty jej utrzymania – które ponosi już gmina.

– Nie jest wykluczone, że mieszkańcy mogliby partycypować w kosztach – padło z sali.

– Szczerze? Wątpię – skwitował krótko zastępca burmistrza.

 

Gdzie ten ranking?

– Wykładamy nasze bolączki. Wysłaliśmy listę problemów tydzień temu – przypomniał sołtys Kamieńczyka, odnosząc się do wcześniejszych rozmów z władzami. – Miał być system, algorytm do oceniania inwestycji i ich ranking w gminie.

– Miałem nadzieję, że szybciej to ruszy. Na razie to raczkuje – przyznał Piotr Eychler. – System powstał po to, żeby inwestycje były rozdzielane sprawiedliwie, żeby nie było uznaniowości. Algorytm, który powstał, moim zdaniem jest uczciwy i transparentny. I nie obejmuje tylko dróg – to obejmuje całą masę różnych inwestycji.

Podczas zebrania rozmawiano również o strategii finansowania oświetlenia ulicznego – ma się pojawić więcej funduszy przeznaczonych na ten cel.

Sołtys przypomniał też kolejną bolesną sprawę: – Sąd administracyjny uchylił nam jeden plan zagospodarowania przestrzennego. Zaczęło to nastręczać problemy z uzyskiwaniem pozwoleń na budowę.

– Chyba było to w 2022 albo 2023 roku – powiedział Eychler. – I nie dotyczy to tylko Kamieńczyka. To także Deskurów, Drogoszewo, Fidest, Leszczydół-Podwielątki, Świniotop czy Gulczewo. To był plan, nad którym pracowano ponad 20 lat. I nagle ktoś się dopatrzył, że nie było studium, na bazie którego miał on powstać. Odkryto luki prawne i sąd uchylił w całości plan zagospodarowania przestrzennego. Do tej pory odczuwamy tego skutki. Teraz powstaje plan ogólny. Prawdopodobnie potrwa to do końca 2025 roku, ale pewnie jeszcze się to przedłuży o pół roku. Liczymy, że potrwa to co najmniej rok.

Aktualizacja: 31/03/2025 23:20
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo wdi24.pl




Reklama
Wróć do