
Na ostatniej sesji rady miejskiej w Wyszkowie gorąco dyskutowano o Bug Nature Festival. Radni nie pozostawili suchej nitki na decyzji burmistrza Piotra Płochockiego o biletowaniu imprezy, która w tym roku kosztowała gminę ponad 650 tys. zł, a z biletów przyniosła ok. 150 tys. zł wpływów.
Według danych WOK sprzedano około 1400 biletów, co w ocenie wielu radnych oznacza „finansową porażkę”. – Myślę, że ta dyskusja mogłaby się zakończyć, gdyby pan przyznał, że kulturalnie wszystko się udało, ale finansowo to klapa, no niestety – mówiła radna Katarzyna Wysocka, zwracając się do burmistrza.
Piotr Płochocki bronił formuły: biletowanie miało umożliwić sprowadzenie artystów „z wyższej półki”, którzy nie chcą grać na darmowych imprezach. Przyznał jednak, że decyzja była trudna i spotkała się z oporem mieszkańców. – Chcemy mieć artystów na poziomie, musimy się pogodzić z tym, że festiwal nie może być darmowy – tłumaczył.
Przewodniczący rady Adam Szczerba uznał biletowanie za „jedną z najgorszych decyzji” w historii festiwalu. Paweł Zawadzki wyliczał, że gmina dopłaciła 460 zł do każdego biletu, a Bogdan Osik stwierdził, że „wyszkowianie festiwal zlali”.
Ostro wypowiedział się również m.in. Radosław Biernacki: – To był festiwal dla elity, dla osób, które było stać na kupno biletów. Nie jest najważniejsze, że widownia, która była na festiwalu, była świadoma. Najważniejsze jest to, żeby aktywizować mieszkańców – podkreślał.
Zastępczyni burmistrza Alicja Staszkiewicz zapowiedziała, że przyszłość imprezy zostanie poddana konsultacjom z mieszkańcami. Alternatywą może być festyn lub festiwal w innej formule, ale – jak zaznaczyła – profesjonalne wydarzenie zawsze będzie kosztowne.
Radni zgodzili się co do jednego: przed kolejną edycją festiwal musi zostać omówiony na etapie planowania budżetu, a nie po fakcie.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie