
Wstąp na piwko, naprzeciwko - nucono w głębokim PRL-u myśląc o "małym piwku" po robocie. Najlepiej ponoć smakowało to z piwnej budki. Z reguły drewniane, pomalowane na zielono, szpetne, stojące na chodniku bądź gdzieś z boku ulicy, budki z piwem zwane także kioskami piwnymi, pojawiły się w polskich miastach w okresie powojennym i dotrwały do początku lat 80. Wejście miały z tyłu, z przodu parapet, na którym stawiał sprzedawca kufelek bądź butelkę piwka. Miały rzesze wiernych klientów, których z odrobiną wyobraźni można nazwać fanami. Ponoć w samej Warszawie w latach 60. XX wieku było takich budek ponad trzysta.
Te przybytki miały też swoich wrogów – zwłaszcza mieszkańców najbliższej okolicy, dla których brak toalet przy budkach był dużym problemem. Walczyły też z nimi kobiety – zwłaszcza te działające w SKP Społecznych Komitetach Przeciwalkoholowych.
Budki z piwem pojawiły się nawet w kulturze, zagrały w co najmniej kilku filmach. Scena pod budką z piwem w wykonaniu Maklakiewicza i grupy naturszczyków w filmie „Przyjęcie na dziesięć osób plus trzy" to jedna z ikonicznych scen PRL-u. Były też tematem dla Polskiej Kroniki Filmowej.
Pisano o nich wiersze, choć – trzeba przyznać – niezbyt długie jak ta rymowanka:
"Najpierw na stojaka
potem na kiwaka
i wreszcie na leżaka".
Takie budki były także w Wyszkowie, a jedna z nich została uwieczniona na fotografii.
Zdjęcie pochodzi z połowy lat 70. Przedstawia grupę osób przed budką przy ulicy Okrzei 65 w Wyszkowie. Z lewej strony widać furmankę, więc zapewne jeden z piwoszy przyjechał z którejś z okolicznych wiosek. Zdjęcie wykonała znana wówczas fotoreporterka Grażyna Rutowska. Nie udało się nam ustalić jakie piwko tam sprzedawano, ale wiele przemawia za tym, że był to złoty napój z wyszkowskiego browaru.
GHG, fot. Grażyna Rutowska (NAC)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie