Jak co roku Wyszkowskie Morsy świętowały Mikołajki w swoim stylu – wchodząc do lodowatej wody z pochodniami. Widowiskowy, ale i wymagający rytuał przyciągnął zarówno stałych bywalców, jak i osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodę z zimnymi kąpielami.
"Było naprawdę bardzo zimno, ale jak zawsze nie zabrakło odwagi i pozytywnej energii” – relacjonują morsy.
Jak podkreślają, tegoroczne wejście przyniosło dodatkowy powód do radości: „Szczególnie cieszą nas nowe twarze – kilku debiutantów dołączyło do naszego zimowego rytuału i świetnie dali sobie radę!”
Po wyjściu z wody na uczestników czekało ognisko. "Morsowanie to coś więcej niż zimna woda – to ludzie i wspólne chwile” – podkreślają.
Morsowanie, choć wygląda ekstremalnie, zyskuje w Polsce coraz większą popularność. Dla wielu to nie tylko hartowanie organizmu, ale sposób na odreagowanie stresu i budowanie społeczności. Zimą nad rzekami, jeziorami i oczywiście naszym polskim morzem, tworzą się nieformalne „wspólnoty lodu”, w których doświadczeni morsy wspierają nowych śmiałków, a każde wejście jest małym sprawdzianem charakteru.
Wyszkowska grupa podsumowuje tegoroczne Mikołajki jednym zdaniem: „Dziękujemy wszystkim za obecność i do zobaczenia przy kolejnych wejściach!”
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie