
Polacy mieszkający poza granicami kraju w rekordowej liczbie zarejestrowali się do drugiej tury wyborów prezydenckich. Według danych przekazanych przez Justynę Chrzanowską, pełnomocniczkę ministra spraw zagranicznych ds. organizacji wyborów, w spisie wyborców znalazło się niemal 700 tys. osób. Powodem tej mobilizacji jest nie tylko chęć wsparcia konkretnego kandydata, ale także wyraźna potrzeba wyrażenia sprzeciwu wobec drugiego - mówi w rozmowie z Onetem dr hab. Barbara Brodzińska-Mirowska z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Wszystko wskazuje na to, że tegoroczne wybory mogą osiągnąć najwyższą frekwencję w historii. Dr hab. Barbara Brodzińska-Mirowska zwraca uwagę, że mobilizacja ta wpisuje się w ogólną tendencję wyższego zainteresowania wyborami prezydenckimi, szczególnie w decydującej turze.
Zdaniem ekspertki, społeczna aktywność wyborców jest związana z działaniami sztabów wyborczych i intensywną kampanią informacyjną.
— Fakt, że za granicą zarejestrowało się tyle ludzi, też pozwala na takie optymistyczne przewidywania co do frekwencji. Być może zbliżymy się do frekwencji historycznej, jeśli chodzi o wybory prezydenckie — zaznacza prof. Brodzińska-Mirowska, która zauważa także wzrost emocji wśród głosujących, którzy decydują się na dopisanie do spisu wyborców.
Brodzińska-Mirowska odnosi się również do wpływu medialnych doniesień na zainteresowanie wyborami oraz decyzje wyborców. W ostatnich dniach pojawiły się zarzuty wobec Karola Nawrockiego, kandydata PiS, dotyczące jego rzekomej współpracy przy sprowadzaniu prostytutek dla gości sopockiego hotelu, w którym pracował jako ochroniarz.
— Sądzę, że te bardzo negatywne informacje dotyczące Nawrockiego nie spowodują spadku jego bezpośredniego poparcia, lecz mogą mieć znaczący wpływ na mobilizację zwolenników Rafała Trzaskowskiego — oceniła ekspertka.
Prof. Brodzińska-Mirowska podkreśla, że te nowe wydarzenia mogą skłonić wyborców nie tylko do oddania głosu na konkretnego kandydata, ale przede wszystkim motywować ich do wyrażenia sprzeciwu wobec drugiego, w tym przypadku przeciw Karolowi Nawrockiemu.
— Kluczowa może być motywacja, by głosować nie za Trzaskowskim, a przeciw Nawrockiemu. Sądzę, że wielu wyborców będzie miało poczucie, że to nie może być Karol Nawrocki — podsumowała. - Te informacje, które w ostatnich dniach dostajemy między innymi za sprawą Onetu, dla wielu ludzi są bardzo silnym bodźcem i nawet jeżeli Rafał Trzaskowski nie jest ich wymarzonym, idealnym kandydatem, to będą się kierowali bardzo szeroko pojętym interesem publicznym — zaznacza ekspertka.
Do tej pory najwięcej wyborców zarejestrowało się w Wielkiej Brytanii (165 tys.), Niemczech (101,1 tys.), Stanach Zjednoczonych (51,2 tys.), Holandii (36,9 tys.) i Norwegii (28,8 tys.).
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie