
Kilka dni temu w Miejskiej Bibliotece w Wyszkowie odbyła się uroczysta premiera najnowszej książki Huberta Klimko-Dobrzanieckiego "Tu i Tam" – zbioru jego najlepszych felietonów. Autor przyjechał na spotkanie z czytelnikami prosto z Wiednia. O tym, jak przebiegło to wydarzenie, już pisaliśmy (link znajdziecie poniżej – warto zajrzeć!). Pisarz, poeta, scenarzysta, filmowiec, emigrant, podróżnik, a przede wszystkim uważny obserwator rzeczywistości, bawił i czarował - jak to ma w zwyczaju - niezwykłymi opowieściami ze swojego życia oraz anegdotami z różnych zakątków świata. Teraz samo to spotkanie, droga "Wiedeń-Wyszków", stały się dla niego inspiracją. „Mistrz gatunku” – mówiła o pisarzu dyrektor biblioteki – skreślił o nas kilka pięknych zdań. Czytajcie!
Mam psa. Są plusy dodatnie w posiadaniu zwierzaka, i są plusy ujemne - by sparafrazować klasyka. Wiedeńczycy uchodzą za ludzi podejrzliwych w stosunku do obcych. Jednak bywają sposoby, aby do tej hermetycznej społeczności dotrzeć. Wytrych otwierający ich serca żyje i szczeka. Najlepiej jeśli jest rasowy, a do tego z odpowiednimi papierami. Wiadomo; cesarstwo, rody znamienite, tytuły, pałace, konie, bale, choroby genetyczne, oraz hodowle psów. Nasz pies jest rasowy i mało szczeka. Za to dwa razy do roku zmienia futro. Jest to duże wyzwanie. Nie tylko dla odkurzacza. Nie snobuję się. To nie w moim stylu. Pies jest zdobyczny. Mógłbym osobny tekst napisać w jaki sposób i dlaczego znalazł się u nas. Ale nie czas i miejsce by zbytnio wchodzić w szczegóły. W każdym razie, przyglądając się plusom dodatnim, mogę śmiało powiedzieć, że suczka Sakuri, bo tak się wabi, a wabi się prawidłowo jak na japońskiego psa przystało, otworzyła serce niejednego nieufnego Wiedeńczyka. Pewnie dlatego, że akity są tak samo nieufnie w stosunku do obcych, co aborygeni naddunajskiej stolicy. Tak więc na wybiegu gadam sobie z „lokalsami” nie tylko o psach. A plusy ujemne? Cóż, jeśli się jest w sytuacji głęboko emigranckiej, a my właśnie w takiej jesteśmy, to posiadanie czworonoga bywa kłopotliwe. Nie ma na miejscu cioci, teściowej, teścia, mamy, taty, rodzeństwa, aby na jakiś czas pies znalazł się w zaufanych rękach.
Jeździć na spotkania autorskie lubię, chcę i robię to regularnie. Pokaźne odległości przemierzam. Nie wszystkie hotele przyjmują gości z futrzakami. Na marginesie przyznać muszę, że sytuacja stopniowo się poprawia. W hotelach się poprawia. Większość instytucji kultury dalej odmawia spotkań autorskich w zestawie dwie plus cztery nogi. Ktoś mówił, że Szarik miał lekko?
Z Wyszkowem jest inaczej. Biblioteka od początku była pro. Dostałem zaproszenie razem z psem. I już szykowałem się do kilkusetkilometrowej trasy autem, gdy okazało się, że nasz syn dostał parę dni wolnego z pracy. A kto najbardziej kocha Sakuri? A kogo Sakuri kocha najbardziej? A za kim najbardziej tęskni? Kamień z serca spadł. Kupiłem bilety. Koleją żelazną dotarłem do stacji Warszawa Wschodnia. Tam czekał na mnie wysłannik wyszkowskiej biblioteki. W miłym towarzystwie, w minut 40, automobilem koreańskim, dojechaliśmy na spotkanie. 25 lat pracy twórczej ukoronowanej publikacją książki pod tytułem „Tu i Tam”. Wybór felietonów pisanych dla Odry i wydanych nakładem oficyny Noir sur Blanc z Warszawy. Z panią dyrektor wiele miesięcy wcześniej umówiliśmy się, że premiera będzie miała miejsce nie w stolicy, Krakowie, Wiedniu, Los Angeles, a w Wyszkowie! Publiczność dopisała. Były pytania - ma się rozumieć. Słowem, udało się.
Następnego dnia do Wiednia ruszyłem. A w domu przywitał mnie pies machając ogonem. Jakby dobrze wiedział, gdzie byłem i jak przyjazne to miejsce. Dla pewności zapytam go o to podczas najbliższej wigilii. Może wreszcie przemówi ludzkim głosem?
Hubert Klimko-Dobrzaniecki
Czytaj: Właśnie TU, a nie TAM – premiera książki Huberta Klimko-Dobrzanieckiego [foto]
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie