Reklama

Podróż dookoła świata i tajemnica Pana B. W Wyszkowie promowano "Sekrety szwajcarskiej guwernantki"

Redakcja wdi24
08/10/2025 19:21

Biblioteka Miejska w Wyszkowie i Towarzystwo Polsko-Szwajcarskie w Warszawie zaprosiły na promocję komiksu „Sekrety szwajcarskiej guwernantki”. To opowieść inspirowana prawdziwą historią Liny Bögli – szwajcarskiej podróżniczki, pisarki i guwernantki Marysi Skarżyńskiej, związanej z pałacem Skarżyńskich w Rybienku. Podczas spotkania wybrzmiały niepublikowane wcześniej dzienniki Liny, wątki wyszkowskie i zagadka „pana B.”

Kim była Lina Bögli

Lina Bögli – guwernantka i podróżniczka – jako pierwsza Szwajcarka dwukrotnie objechała świat, a swoje doświadczenia opisała w dwóch książkach. Urodziła się w 1858 r., zmarła w 1941 r. Pochodziła z biednej, chłopskiej rodziny Ulricha Bögli, była najmłodszym dzieckiem. Po śmierci matki, w wieku 12 lat, z konieczności podjęła pracę służącej niedaleko rodzinnej wsi, później – pokojówki i niani u zamożnej szwajcarskiej rodziny mieszkającej w Neapolu. Jej marzeniem pozostawało jednak wykształcenie i zawód nauczycielki.

Dziesięć lat na jednym bilecie

Od 1892 do 1902 r. była w dziesięcioletniej podróży dookoła świata. Wyruszyła sama, właściwie bez pieniędzy – wszystko, co zarobiła, pracując u polskiej rodziny Szczanieckich w Kwiatonowicach pod Krakowem, wydała na bilet do Australii. –  5 franków zostawiła sobie na nocleg na kilka dni, więc szybko musiała znaleźć pracę – o czym też przeczytacie państwo w komiksie – opowiadała Beata Kubiszyn-Puka, autorka adaptacji i scenariusza.

Trasa Liny wiodła przez Tasmanię, Nową Zelandię, Samoa, Hawaje, Kalifornię, wschodnie wybrzeże USA i Kanadę. Do Krakowa wróciła po 10 latach, dokładnie tego samego dnia, w którym wyjechała. –  To ciekawe – wynikało to z jej charakteru. Jak sobie coś postanowiła, to się tego trzymała – mówiła scenarzystka.

–  Gdy szwajcarska nauczycielka wydała pierwszą książkę z podróży, pisano o niej: ‘zaskakująca, nieoczywista, odważna’. I taka była. Była też świetną nauczycielką – ze stu innych kandydatek została wybrana na guwernantkę w Krakowie. Związała się z rodziną, która dała jej pierwszą posadę, na całe życie. Tam wracała z każdej podróży, tam pisała książki. To był dom, jakiego nie miała w dzieciństwie – dodawała Beata Kubiszyn-Puka.

Przyjmuje się, że to właśnie pan Szczaniecki zachęcał Linę do kształcenia i podróży – wówczas rzeczy nieoczywistych. Lina spędziła m.in. dwa lata w Tokio, rok w Chinach, skąd pisała do szwajcarskich gazet.

„Kybienko”, czyli jak trafić do Rybienka

Do niepublikowanych dzienników Liny autorki komiksu dotarły w Herzogenbuchsee. Na najwyższym piętrze dawnego spichlerza działa tam Centrum Liny Bögli. Kustosz udostępnił im zapiski dotyczące pobytu Liny w Warszawie, Wyszkowie i… Rybienku. Nie od razu było oczywiste, że chodzi właśnie o Rybienko – w dziennikach pojawia się fonetyczne „Kybienko”. Zagadkę rozwiązał nieoczekiwanie... wójt Długosiodła, Stanisław Jastrzębski (rodzinnie związany ze scenarzystką), który rozpoznał miejscowość i pałac, gdzie przebywała Lina.

Tajemnica „pana B.”

O tym, że na decyzję o wielkiej podróży wpłynęła również niemożliwa do spełnienia miłość do Polaka, świadczą jej  dzienniki:  –  Pan B. przewija się przez tysiące stron, które Lina pisała przez całe życie. Wszędzie występuje jako pan B., gdy się poznali był już kapitanem II rangi. Ona była cudzoziemką, a więc wojsko żądało kaucji w wysokości rocznej gaży. A kariera jego szła do przodu. Ja to się tylko dziwię: dlaczego nie wziął w banku pożyczki? Jej by nie dali, ale oficerowi? – żartowała Izabela Gass, sekretarz Towarzystwa Polsko-Szwajcarskiego.  –  Ona ostatecznie wyjechała, a on został generałem.

 Dopiero gdzieś na końcu dzienników pojawiło się jego pełne nazwisko, Juliusz Bijak. 

Zapiski z Wyszkowa 

W 1905 r. Lina była opiekunką Anny Marii Skarżyńskiej, prawie 18-letniej córki Kazimierza. –  Mówiąc dzisiejszym językiem – dosyć rozwydrzona nastolatka. Lina miała ok. 40 lat i trochę mało cierpliwości do takiej dziewczynki. To nie była łatwa relacja – komentowała scenarzystka.

Podczas spotkania w Miejskiej Bibliotece z jej zapisków czytano – o życiu w pałacu Skarżyńskich, o spacerach wzdłuż Bugu („piękna rzeka”), ale też tęsknocie za Szwajcarią. Lina pisała o aresztowaniach polskiej inteligencji, zamieszkach, strajkach, o kaprysach Marii Skarżyńskiej, a także o Polakach i Polsce – m.in. o zakazie nauczania w Rybienku i o wiejskim „przedszkolu” prowadzonym przez panią Skarżyńską, gdzie dzieci „małe i duże” przychodziły na tajne nauczanie. „Rozumiem teraz żarliwość Polaków. Skoro zabronili temu narodowi wszystkiego, on upomina się o swoje prawa na ulicy. A w zaborze austriackim, gdzie nie ma zakazu nauczania, w bliskich mi Kwiatonowicach miejscowa ludność zaciekle walczy z pomysłem założenia szkoły” – notowała.

18 marca 1905 r. Lina z kolei odnotowała seans spirytystyczny prowadzony przez nauczyciela męskiej szkoły: „Konopnicki jest ponoć pedagogiem, a takie głupie zabawy wymyśla” – zapisała. Innym razem o Marii Skarżyńskiej pisała: „Dziś znów jak szalona biegała po pokoju, że nikt jej nie odwiedza, nikt nie ubolewa nad jej ciężkim losem. Na próżno radziłam, żeby zajęła się pracą”.

W rozszyfrowywaniu losów bohaterów pomagała obecna na spotkaniu honorowa obywatelka gminy Wyszków, Elżbieta Szczuka, badaczka lokalnej historii. Wskazywała, że „owa Marysia Skarżyńska” może pochodzić z Popowa – przemawiają za tym m.in. śmierć matki i fakt, że pałac, do którego często przyjeżdżała, należał do jej wuja. Pewności jednak nie ma.

Kto stoi za komiksem?

Sama, pięknie zilustrowana publikacja to przede wszystkim opowieść o odwadze, pasji i przyjaźni. Ilustracje stworzyła Paulina Kopestyńska – malarka, akwarelistka, pochodząca z Jakucji absolwentka Moskiewskiej Akademii Sztuk Pięknych, od lat mieszkająca na zmianę we Włoszech i w Polsce. Adaptację i scenariusz opracowała Beata Kubiszyn-Puka – m.in. na podstawie książek autorstwa Liny Bögli i zapisków bohaterki, których część mieliśmy okazję usłyszeć. 

Premiera komiksu to finał trzyletniej pracy – od pomysłu po realizację. –  W sumie powstało ponad 270 ilustracji przeróżnymi technikami – zdradzała Kopestyńska, pokazując oryginały. Z uwagą oglądali je także burmistrz Wyszkowa Piotr Płochocki oraz jego zastępczyni, Alicja Staszkiewicz.

Książka ukazała się dzięki datkom członków Towarzystwa z Polski i Szwajcarii oraz Towarzystwa Rapperswilskiego. –  Staramy się, żeby w naszej działalności zawsze działo się coś związanego ze Szwajcarią. Przypominam, że w Szwajcarii mieszkał i zmarł Kościuszko, mieszkał Paderewski, zmarł Sienkiewicz – podkreślała prof. Hanna Krajewska, prezes Towarzystwa Polsko-Szwajcarskiego w Warszawie i dyrektor Archiwum PAN. 

Styl i „nochal”

Uwagę zwracały charakterystyczne stroje członków i przyjaciół Towarzystwa – wiele pań, w tym autorki komiksu, przyjechało w stylizacjach na kostium guwernantki: czarne sukienki z haftowanymi, białymi kołnierzykami. Scenografię dopełniały wiekowe, skórzane walizy – symbol podróżniczych zapędów bohaterki.

Autorki opowiedziały, skąd wziął się pomysł na komiks i kto dał impuls. Kluczową rolę odegrała Izabela Gass.  –  Już na kolacji u Izy, Iza opisywała, jak wygląda Lina: malutka, drobna, 148 cm wzrostu, duży nochal. Nie widziałam jeszcze jej zdjęcia. Od razu – na kolanach – zilustrowałam profil bohaterki. Iza spojrzała okiem ekspertki i powiedziała tylko: ‘nie przesadzaj, nie od razu taki nochal’ – wspominała z uśmiechem Paulina Kopestyńska.

Co dalej

Dyrektor biblioteki podsumował, że po tym spotkaniu z pewnością związki Wyszkowa z Towarzystwem Polsko - Szwajcarskim będą się zacieśniać – to pierwsze, ale na pewno nie ostatnie takie wydarzenie. Po spotkaniu goście wybrali się zwiedzić pałac Skarżyńskich; po obiekcie oprowadzał ich burmistrz Wyszkowa.

Promocję wzbogaciła prezentacja multimedialna pokazująca proces powstawania komiksu. Był też krótki recital młodych artystów – absolwentów Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. W relaksacyjny nastrój dźwiękami gitary wprowadził publiczność Szymon Soliwoda, na pianinie imponująco zagrała Julia Kalinowska. –  Taki talent szkoda, żeby się marnował, niech startuje teraz w konkursie! – nawoływano z sali, nawiązując do trwającego w Warszawie konkursu chopinowskiego.

Aktualizacja: 09/10/2025 12:38
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo wdi24.pl




Reklama
Wróć do