Reklama

Z kraju: 9-letni chłopiec walczył o życie ojca. Ratownicy mają bardzo ważny apel

Redakcja wdi24
25/06/2025 19:20

W sobotni poranek 21 czerwca w okolicach Brzegu Dolnego doszło do dramatycznych wydarzeń. 9-letni Julek zadzwonił na numer alarmowy, uruchamiając skomplikowaną akcję ratunkową, w której udział wzięły straż pożarna oraz Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Mimo heroicznych wysiłków, życia ojca chłopca nie udało się uratować. Ratownicy zaapelowali do wszystkich rodziców: "Rozmawiajcie z dziećmi o wzywaniu pomocy. To może uratować życie".

Zgłoszenie trafiło na numer alarmowy o godz. 6.30. Po drugiej stronie słuchawki znajdował się 9-letni Julek, który poinformował operatora, że jego ojciec potrzebuje natychmiastowej pomocy medycznej.

Chłopiec, mimo swojego młodego wieku, zachował niezwykły spokój i opanowanie. Przekazał, że jego tata doznał nagłego zatrzymania krążenia.

Pierwszym wyzwaniem dla służb ratunkowych była lokalizacja. – Otrzymaliśmy przybliżone miejsce, ale nie było ono precyzyjne – relacjonują strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Brzegu Dolnym.

Julek nie potrafił dokładnie określić, gdzie znajduje się samochód, w którym przebywał z ojcem. Kluczową wskazówką okazała się marka pojazdu – BMW.

Ratownicy podejrzewali, że chłopiec i jego ojciec mogą znajdować się w rejonie stawów w okolicach Pogalewa Małego i Pogalewa Wielkiego. Był to jednak rozległy teren do przeszukania. Do akcji włączono helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z Wrocławia, który z powietrza próbował zlokalizować miejsce zdarzenia. Wkrótce pojawiła się bardziej precyzyjna informacja – wioska Owieczki, położona po drugiej stronie Odry, blisko Miękini.

Strażacy z Brzegu Dolnego ruszyli na miejsce. – Zostawiliśmy kierowcę przy samochodzie, zabraliśmy torbę medyczną i zaczęliśmy poszukiwania – relacjonują. Tropem okazały się świeże ślady opon, które pasowały do dużego BMW. – Zaczęliśmy wołać. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk. To dało nam nadzieję – wspominają.

Ratownicy dotarli na miejsce, gdzie załoga Lotniczego Pogotowia Ratunkowego już prowadziła reanimację ojca Julka. Chłopiec, wyraźnie przerażony, siedział w samochodzie. Strażacy zabrali go na spacer, próbując odwrócić jego uwagę od dramatycznych wydarzeń.

Podczas rozmowy Julek opowiedział, jak sam próbował reanimować ojca, korzystając z wiedzy zdobytej na lekcjach w szkole i w harcerstwie.

– Pamiętał, jak prowadzić resuscytację i sam zadzwonił na numer alarmowy, pozostając na linii z operatorem – podkreślają strażacy.

Chłopiec wykazał się także niezwykłą pomysłowością, dzwoniąc na 112 z zablokowanego telefonu ojca. – Ilu z nas wie, że można to zrobić? To ważna lekcja dla wszystkich – zauważają ratownicy.

Pomimo ogromnych wysiłków ratowników, życia ojca Julka nie udało się uratować. Tragiczne zakończenie tej historii skłoniło strażaków do wystosowania ważnego apelu:

– Poświęćcie chwilę, by porozmawiać z dziećmi o wzywaniu pomocy. To może uratować życie – wasze lub kogoś innego. Julek był niesamowicie dobrze przygotowany do tej dramatycznej sytuacji. Ale nie każde dziecko będzie wiedziało, jak się zachować.

Źródło: Onet / FB OSP Brzeg Dolny / oprac. red.
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo wdi24.pl




Reklama
Wróć do