
Każdego roku w Polsce giną tysiące osób. Większość z nich udaje się odnaleźć w ciągu pierwszych dni, ale są przypadki, które na zawsze pozostają tajemnicą. Historie zaginięć Aleksandry, Roberta czy Iwony wciąż budzą emocje i pozostają tajemnicą. – Bliscy osób zaginionych żyją w zawieszeniu – mówi Elżbieta Kowalska z fundacji ITAKA.
Jesienny dzień 2015 r. 26-letnia Ola wychodzi z mieszkania w Łodzi. Jest ubrana w lekką kurtkę i trampki. Chce się tylko przejść, ale nigdy już nie wraca. Rodzina, zaniepokojona jej milczeniem, rozpoczyna poszukiwania. Policja, wolontariusze i detektywi przeczesują miasto, a ulice pokrywają plakaty z jej wizerunkiem. Kilka tygodni później dramatyczne poszukiwania kończą się odnalezieniem ciała. Samobójstwo. Bliscy zostają z pytaniem, które nigdy nie znajduje odpowiedzi: dlaczego?
Rok 1995. Robert, student psychologii, wychodzi z domu wyrzucić śmieci. Jego rzeczy osobiste pozostają w pokoju. Nigdy nie wraca. Poszukiwania nie przynoszą śladów ani odpowiedzi. Pojawiają się spekulacje: sekta, wyjazd za granicę, samobójstwo? Matka Roberta codziennie przemierza miasto, szukając syna w szpitalach, hospicjach i kanałach.
Dziś, prawie 30 lat później, sprawa Roberta pozostaje nierozwiązana. Dla jego matki czas zatrzymał się w tamtej nocy.
Sopot, lipiec 2010 r. 19-letnia Iwona Wieczorek wychodzi z imprezy w Dream Clubie i decyduje się wrócić do domu sama. Monitoring rejestruje ją po raz ostatni o 4.12 nad ranem, zaledwie dwa kilometry od domu. Za dziewczyną idzie tajemniczy mężczyzna z ręcznikiem.
Rozpoczyna się jedna z największych akcji poszukiwawczych w historii Trójmiasta. Lata mijają, a śledztwo wciąż nie przynosi odpowiedzi. W grudniu 2022 r. zatrzymano dwóch znajomych Iwony, ale prawda nadal nie wyszła na jaw. Sprawa Iwony stała się symbolem nierozwiązanych zagadek, a jej matka wciąż czeka na odpowiedź, co stało się z jej córką.
66-letnia Bożena, cierpiąca na demencję, wychodzi na spacer w 2022 r. i nie wraca. Rodzina, sąsiedzi, policja i strażacy przeszukują okoliczne lasy i pola. Po 15 godzinach intensywnych poszukiwań kobieta zostaje odnaleziona dzięki dronowi — wyziębiona, ale żywa. To jedna z tych historii, które kończą się szczęśliwie.
11 marca 2019 r. 16-letnia Ola wychodzi z domu, żeby pójść do szkoły. Wieczorem wysyła list pożegnalny z mostu im. Edwarda Śmigłego-Rydza i wyłącza telefon. Poszukiwania trwają od lat, ale dziewczyna wciąż pozostaje zaginiona. Jej rodzina nie traci nadziei – bierze udział w kampaniach społecznych i apeluje o informacje.
Elżbieta Kowalska z fundacji ITAKA tłumaczy, że życie rodzin osób zaginionych to nieustanne zawieszenie między nadzieją a rozpaczą. – Każde zaginięcie to inna historia, ale zawsze wiąże się z ogromnym stresem i niepewnością – mówi w rozmowie z Onetem ekspertka. Rodziny często nie zmieniają numerów telefonów, nie przemeblowują pokoi, a nawet pieką ulubione ciasta zaginionych, wierząc w ich powrót.
Ekspertka podkreśla, że zaginięcie należy zgłaszać jak najszybciej, ponieważ pierwsze godziny są kluczowe. – Nie ma obowiązku czekania 24 czy 48 godzin. Każdy z nas może zgłosić zaginięcie, nawet jeśli nie jest członkiem rodziny – wyjaśnia Kowalska.
W 2024 r. w Polsce zaginęło 13 tys. 540 osób. Ponad 90 proc. z nich odnaleziono w ciągu pierwszych 30 dni, ale około 4 tys. nie odnaleziono.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie