„Model współpracy zagrożony”. Spór o wkład gmin w inwestycje

Na październikowej sesji Rady Powiatu Wyszkowskiego ponownie wrócił temat udziału gmin w finansowaniu wspólnych inwestycji drogowych. Punktem zapalnym stała się budowa drogi Długosiodło–Przetycz Włościańska. Radni ostrzegają, że wypracowany przez lata model współpracy z gminami może się załamać.

Koszt inwestycji wzrósł z 6,8 mln zł do ponad 7 mln zł. Gmina Długosiodło miała dołożyć 1,3 mln zł, jednak ostatecznie jej wkład ograniczył się do 50 tys. zł. – Dlaczego przystąpiliście do realizacji tej inwestycji bez zapewnienia Rady Gminy o współfinansowaniu? – pytał radny Krzysztof Wawrzyniak. – Czy to magiczne 50 tys. zł jest potwierdzone uchwałą? Jeśli nie, to śmiem twierdzić, że dobrze funkcjonujący model współpracy między powiatem a gminami wydaje się być mocno zagrożony.

Jak tłumaczył naczelnik wydziału inwestycji Marek Markowski, wzrost kosztów wynika z dodatkowych robót, które pojawiły się w trakcie budowy. – Typowa rzecz na budowie. Urealniliśmy wartość kosztorysową zadania. Oczywiście na odbiorze końcowym będziemy wiedzieli jaka wyszła kwota ostateczna. To jest zabezpieczenie środków. Musimy jakąś pulę środków przewidzieć z zapasem – powiedział.

Wicestarosta Tadeusz Kuchta przypomniał, że powiat otrzymał 3 mln zł dofinansowania. Pozostałe koszty miał pokryć wspólnie z gminą 50/50. – Po rozmowach z radnymi i wójtem usłyszeliśmy, że w miarę możliwości mogą dofinansować. Ostatecznie przekazują tylko 50 tys. zł, bo nie mają w budżecie środków. Nie chcieliśmy, żeby te 3 mln zł przepadły – wyjaśnił.

Stanisław Żołyński apelował o równe traktowanie wszystkich samorządów: – Moja Gmina Rząśnik wyłożyła ponad 2,5 mln zł na drogę Porządzie–Rząśnik. Jeśli jakaś gmina nie chce partycypować, nie rozważajmy takiej możliwości w ogóle. Zrobimy wyjątek – będzie precedens. 

Część radnych obwiniała zarząd o wcześniejsze deklaracje. – Zbieramy efekty słów pani starosty z ostatniej sesji, że gminy nie muszą dokładać, a powiat i tak zbuduje. Skoro wójt ma taką zgodę, to nie dokłada – stwierdził Mariusz Bryk, zwracając się do starosty Marzeny Dyl.

Ta odpowiedziała stanowczo: – Wójt nie ma zgody starosty, żeby nie dokładał. Świadczy o tym nasza korespondencja i rozmowy. Jeśli któryś wójt nie będzie mógł dołożyć, to nie znaczy, że wykluczymy jego gminę z inwestycji. Chcemy równomiernego rozwoju całego powiatu.

W obronie zarządu stanął Grzegorz Nowosielski. – Żałuję, że Długosiodło nie dofinansowało, ale byłoby szaleństwem rezygnować z 3 mln dotacji. Jeśli projekt spełnia kryteria i ma dofinansowanie, zarząd musiał działać. W tym przypadku ich rozgrzeszam – mówił.

Do dyskusji włączył się też Paweł Deluga: – To nie my zmieniliśmy zasady gry. System przestaje działać, zmieniają się warunki, ale trzeba to uwzględnić na przyszłość. Wolałbym się skupić na sprawach technicznych. Warto byłoby te nasze drogowe inwestycje przeliczyć o ile nam się zwiększyła inwestycja, porównać, dawałoby nam to jakiś obraz i naszym mieszkańcom, jak to wygląda. 

Tadeusz Kuchta przypomniał, że podobne sytuacje zdarzały się wcześniej. – W Zabrodziu też musieliśmy dołożyć, bo wójt nie miał środków. Wzięliśmy kredyt, żeby dokończyć drogę – wskazał.

Z kolei Mariusz Bryk uznał, że problem można rozwiązać prostą zasadą: – Rozmawiać z wójtami zanim dostaniemy dofinansowanie. Budować w pierwszej kolejności tam, gdzie gminy dokładają 50%.

 – Sam pan wie, jak jest w gminach. Gminy liczą każdą złotówkę. My wybieramy inwestycje tak, żeby dostały jak najwięcej punktów, żeby weszła do realizacji –komentował wicestarosta. 

Paweł Abramczyk podsumował: – To nie jest umowa pisana, tylko oparta na dobrym słowie. Żaden włodarz nie podpisuje zobowiązania, że w przyszłym roku przekaże określoną kwotę na inwestycję – bo nie zawsze się da. W ciągu roku sytuacja finansowa gminy może się diametralnie zmienić. Oczywiście, jeśli ktoś wie, że jest w stanie dołożyć 50 procent, taką inwestycję można wpisać do budżetu. Ale pamiętajmy, że ostatecznie decyduje rada gminy, nie sam wójt czy burmistrz.