
Piękny, jeszcze letni niedzielny poranek w Nowym Lubielu. Pracownicy gminy, liczni mieszkańcy i przybyli goście z powiatu, poczty sztandarowe, przedstawiciele wojska i inni wezmą udział w patriotycznych uroczystościach, które odbywają się na lokalnym cmentarzu co roku. Wśród nich jest również rodzina śp. Mateusza Sitka, młodego żołnierza, który zmarł w wyniku poniesionych ran, jakich doznał po ataku na granicy polsko-białoruskiej (pośmiertnie awansowany na sierżanta i odznaczony Złotym Medalem „Za zasługi dla obronności kraju”, pochowany został na cmentarzu w Nowym Lubielu 12 czerwca 2024 roku). Dzień wcześniej, matka 21-letniego zmarłego żołnierza pieczołowicie przygotowywała miejsce spoczynku syna na to ważne wydarzenie. Ułożyła skrupulatnie znicze, pamiątki, świeże kwiaty.
Gmina z niezwykłą starannością przygotowuje się do takich wydarzeń. Złożenie hołdu poległym żołnierzom, walczącym w obronie kraju, zawsze odbywa się w doniosłej oprawie i z należytym szacunkiem. Są one wyrazem pamięci o ofiarach II Wojny Światowej oraz o wszystkich tych, którzy swoje życie poświęcili w obronie ojczyzny. Prócz złożenia hołdu i kwiatów pod pomnikiem „Ku czci bohaterom poległym o wolność i niepodległość ojczyzny" oraz na grobach "Obrońców września 1939 r." - ppor. rez. Franiszka Bileckiego, kpr. Antoniego Kucharczyka i kpr. strz. Samolotowego Romana Stronczaka, zaplanowano również udekorowanie grobu sierż. Mateusza Sitka. Tylko że tym razem coś poszło nie tak.
Już po uroczystościach w mediach społecznościowych na oficjalnym profilu gminy Rząśnik opublikowano tajemnicze przeprosiny. „Bardzo prosimy Rodzinę śp. sierż. Mateusza Sitka o przyjęcie przeprosin w związku z przykrym incydentem, jaki miał miejsce na grobie Państwa śp. Syna Mateusza przed niedzielną uroczystością patriotyczną. Jest nam bardzo przykro z powodu zaistniałej sytuacji, prosimy o wybaczenie i zapewniamy, że podobne incydenty nie zdarzą się w przyszłości” - głosi komunikat podpisany przez wójta Gminy Rząśnik i pracowników Urzędu Gminy. A zaraz w komentarzu pojawiło się wyjaśnienie matki żołnierza, opisujące zaistniałe zdarzenie.
„Tylko ze względu na szacunek dla Pana Wójta nie zgłosiliśmy dewastacji i kradzieży na grobie naszego Syna Mateusza, której dopuścił się pracownik gminy na polecenie drugiego pracownika. Pamiątki od rodziny, znajomych i ludzi z całej Polski zostały wyrzucone do śmieci, łącznie z bukietem świeżych kwiatów. Nie wspominając o wielu patriotycznych zniczach, pamiątkach ode mnie, które już nie wróciły na grób. Poustawiane za to zostały po południu, w ramach rekompensaty, stare znicze ze śmietnika, niektóre potłuczone i brudne. Wstyd i hańba, żeby tak potraktować grób polskiego żołnierza!” - napisała pod postem wstrząśnięta kobieta, załączając również fotografie grobu syna z poprzedniego wieczora oraz z dnia uroczystości. „Dwie godziny sprzątania, wycierania każdego znicza z szacunkiem, bo to pamiątki. A w niedzielę rano pracownik gminy wszystko wyrzucił na śmieci” - dodała.
W komentarzach burza. O ile skala emocji mieszkańców - internautów wydaje się jak najbardziej zrozumiała, a niedorzeczność sytuacji i niemożność jakkolwiek jej zrozumienia dodatkowo wywołuje szok, niedowierzanie, tak już słownictwo, wyrażanie tych emocji i forma, w jakiej dali im upust pod postem gminy już zrozumiała do końca nie jest.
Te najbardziej „delikatne” proponowały wyrzucenie pracowników natychmiast, nazwano ich cmentarnymi złodziejami. Pojawiły się teksty niecenzuralne, obraźliwe, zarzuty prowokacji, a nawet groźby (z tego powodu możliwość komentowania została po kilku godzinach zablokowana).
Co takiego wydarzyło się przed obchodami 85. rocznicy wybuchu II Wojny Światowej w Nowym Lubielu? Zwróciliśmy się do wójta gminy Rząśnik, Marka Leszczyńskiego, z prośbą o wyjaśnienie sytuacji.
- Chcieliśmy w tym roku również uczcić pamięć żołnierza, poległego mieszkańca naszej gminy, sierż. Sitka. Mieliśmy dobre zamiary. Nie spodziewaliśmy się, że coś może pójść nie tak, a na pewno nie było to celowe. Rano pracownicy próbowali skontaktować się z Panią Sitek. Wcześniej informowali, że będzie taka uroczystość i spytali o zgodę, czy o Mateuszu mogą wspomnieć i na to zgoda była. Tylko wynikł jeden problem, sam nie wiem dlaczego, pracownicy również nie potrafią tego wytłumaczyć: Podjęto decyzję, żeby posprzątać pomniki, groby poległych lotników, zawsze w tym czasie to robimy, mamy zgodę rodziny, ale jednocześnie… sprzątnięto również grób ś.p. Mateusza - szczerze przyznaje wójt.
Na gronie Mateusza Sitka były poustawiane równo liczne znicze, lampki, wieńce, które trafiły do worka, a następnie do kontenera. Po interwencji rodziny już po uroczystości próbowano to naprawić, odtworzyć, ale z marnym skutkiem. Część uległa zniszczeniu.
- Tak nie powinno się stać. To prywatna mogiła. Jeden pracownik wydał polecenie drugiemu pracownikowi gminy, powstało jakieś niedomówienie. Pojechał i to zrobił - mówi nam wójt, który podkreśla, że prócz tej sytuacji, nie ma żadnych zarzutów do wykonywanych przez nich obowiązków. - To są dobrzy pracownicy, zawsze dobrze przygotowani. Sądzę, że teraz sami nie wiedzą, co nimi kierowało. Nawet jeśli jednemu wydawało się, że takie otrzymał polecenie, to mógł jeszcze to skonsultować, dopytać. Tego zabrakło.
Wójt przyznał, że na niedzielnych uroczystościach miejsce spoczynku sierżanta "nie wyglądało dobrze". - Wtedy jeszcze sytuacji nie znałem, ale oczywiście ja za to odpowiadam. Nie doszukiwałbym się jednak tutaj jakiejś celowości, złośliwości. Może w natłoku ostatnich wielu uroczystości, jakie mieliśmy, poszła jakaś nieprzemyślana decyzja? Zarzuty rodziny jak najbardziej rozumiem i już wielokrotnie przepraszaliśmy. Jeśli będzie trzeba, przeprosimy raz jeszcze.
Jednocześnie wójt podkreśla, że człowieka ocenia za całość pracy, a nie jeden błąd. - Pracownik wszedł na miejsce, na które nigdy nie powinien wejść, to fakt. Nie chowamy głowy w piasek. Przyznajemy się do błędu. Przepraszamy - dodaje.
W komentarzach pod przeprosinami gminy były również słowa wsparcia dla rodziny. Wyrażały troskę, współczucie i żal, że w obliczu tragedii, jaką jest śmierć dziecka, rodzinę spotkała tak przykra sytuacja.
Wójt również komentuje: - Spotkałem się z Panią Emilią w poniedziałek. Ustaliliśmy, że na stronie gminy opublikujemy przeprosiny. Poczuwamy się do odpowiedzialności. Rodzina dostała kolejny, niepotrzebny cios. Jak się popełni błąd, trzeba się do niego przyznać i ponieść konsekwencję. Tu nie ma usprawiedliwienia. Jednak myślę również, że jakakolwiek kara nałożona na pracownika i tak nie byłaby współmierna do tego, co on teraz przeżywa. Też nie potrafi sobie wytłumaczyć, skąd taki błąd. Na pewno zamiarem nie było komuś cokolwiek ukraść, jak sugerowała treść niektórych komentarzy. Tu nie było żadnej celowości. Od lat robimy takie uroczystości i staramy się, żeby wyglądały jak najlepiej. Niestety, w tym roku coś mocno poszło nie tak. Naruszona została cudza własność. Gdyby zostało to zgłoszone na policję, jak najbardziej bym to zrozumiał. Przykro nam jest niesamowicie.
* Z uwagi na agresywne i nienawistne komentarze, jakie pojawiały się w mediach społecznościowych, nie podajemy personaliów pracowników gminy, z wyjątkiem wójta.
* Nie udało nam się skontaktować z mamą śp. Mateusza Sitka. Wysyłane przez nas wiadomości nie docierały do odbiorcy. Informacje, na podstawie których powstał artykuł, pochodzą z oficjalnych publicznych kont gminy oraz powiatu w mediach społecznościowych i komentarzy pod nimi.
* Od autorki: Sprawa miała miejsce. Wydarzyła się. Nie będziemy udawać, że o niej nie wiemy, bo jest niewygodna, nieprzyjemna, czy przykra. O śmiertelnych wypadkach na drogach również informujemy. Oczywiście, że wolelibyśmy pisać o samych przyjemnych i miłych wydarzeniach, ale nie tylko takie dzieją się w naszym powiecie. Komentarze wykraczające poza normy kulturalnej, merytorycznej wypowiedzi, konstruktywnej krytyki, będą usuwane.
AJ
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie