
Z burmistrzem Wyszkowa Grzegorzem Nowosielskim o jego planach i zamierzeniach na przyszłość rozmawia Grzegorz Hubert Gerek.
Szymon Hołownia przedstawił Pana w ostatni piątek jako jednego z najmocniejszych kandydatów swojej partii do parlamentu w naszym okręgu wyborczym. Czy jest wiec szansa, że będzie wreszcie poseł z Wyszkowa?
Taką mam nadzieję i wytrwale będę do tego dążyć. Długo zastanawiałem się nad propozycją startu w wyborach parlamentarnych. Jestem burmistrzem, który ma przeszło dwudziestoletni staż pracy i jednocześnie człowiekiem przed pięćdziesiątką. Z jednej strony są to dwie dekady doświadczeń, a z drugiej potencjał, który wciąż w sobie mam i który chcę wykorzystać. Uznałem, że parlament jest tym miejscem, gdzie mogę wykorzystać swoją wiedzę, umiejętności, doświadczenia praktyczne, a z drugiej pozwoli mi to się rozwijać zawodowo. Czas na nowe wyzwania. Mam nadzieję i będę chciał przekonać wyszkowian, że to duża szansa dla naszego miasta, jeśli połączymy siły to jest realna szansa, aby Wyszków miał swojego parlamentarzystę.
Ale tym samym nie będzie miał dotychczasowego burmistrza. Mógłby Pan ubiegać się o jeszcze jedną kadencję na stanowisku burmistrza i zapewne byłby Pan faworytem…
Ze sceny najlepiej schodzi się niepokonanym. Ostatnie wybory wygrałem z pierwszej turze głosowania pokonując czterech konkurentów, z najlepszym dotychczasowym wynikiem wyborczym – a walczyłem o piątą kadencję. Bardzo, bardzo dziękuje wyszkowianom za taką ocenę mojej samorządowej pracy. Wtedy, w 2002 roku, kiedy po raz pierwszy wystartowałem w bezpośrednich wyborach burmistrza, miałem swoje marzenie o Wyszkowie, bezpiecznym, nowoczesnym, przyjaznym, rozwijającym się. Byśmy przestali z zazdrością patrzeć na sąsiadów, aby to nam zazdroszczono. I dziś mam poczucie, że to marzenie zrealizowałem. Wyszków się rozwija, wykorzystuje swoje szanse, pięknieje. Jestem z niego dumny i z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku oddam go w ręce swojego następcy z nadzieją, że będzie mu na nim zależeć tak samo, jak mi. Przez dwadzieścia lat Wyszków jest dla mnie jak członek rodziny, moja własna rodzina przywykła już do tego, że musi z nim się mną dzielić, moim czasem, uwagą.
Czyli bez względu na wynik wyborczy nie będzie Pan już ubiegać się o funkcję burmistrza?
Wszystko ma swój początek i koniec, czas oddać stery i przekazać je w momencie, gdy sprawy miasta idą w dobrym kierunku. To jest według mnie uczciwe i honorowe, przekazać następcy miasto bezpieczne, ze stabilnymi finansami, dobrymi perspektywami na przyszłość. Tak, mogę się ubiegać o jeszcze jedną kadencję i miło mi, że według Pana mógłbym być faworytem. Ale ja chciałbym być w porządku wobec moich mieszkańców i jasno przedstawić swój plan na przyszłość. Bez względu na wynik wyborów parlamentarnych nie wystartuję już w wyborach burmistrza. Będę chciał dbać o nasze miasto z innego poziomu – jeśli wyszkowianie mnie wesprą i pomogą, z poziomu parlamentarzysty, któremu łatwiej zadziałać w wielu sprawach, niż samorządowcowi. Zrealizowałem swoje marzenie o Wyszkowie, miasto kwitnie, ludzie chcą się tu osiedlać, przedsiębiorcy inwestować, jesteśmy liderem w naszym regionie i nawet najbardziej mi nieprzychylni nie mogą zaprzeczyć temu, że na tyle innych samorządów nasz rozwija się dynamicznie.
A jak Pan odwraca się za siebie i spogląda na tych dwadzieścia lat burmistrzowania, co jako pierwsze przychodzi Panu na myśl?
To, jak bardzo zmienił się samorząd przez tych dwadzieścia lat. I to, jak bardzo zmienił się Wyszków przez tych dwadzieścia lat. Kto dziś jeszcze pamięta drewniane chaty w centrum miasta, a były takie gdy zaczynałem pracę na tym stanowisku. Tylko archiwalne zdjęcia przypominają, że tu gdzie dziś mamy piękne skwery, kiedyś były chaszcze. Wielu mieszkańców Wyszkowa nie zna innego burmistrza, nie ma porównania. To jest ściganie z samym sobą, ciągłe podnoszenie sobie poprzeczki. Coraz większe aspiracje mieszkańców, coraz większe wyzwania. A z drugiej strony bardzo trudna ostatnia kadencja: covid, wojna, kryzys gospodarczy i energetyczny…długo by wymieniać. Mam jednak tę satysfakcję, że dobrze wykorzystaliśmy swój czas, czas wzrostu gospodarczego, czas możliwości pozyskania środków europejskich, wszystkie pojawiające się szanse rozwojowe.
Dotąd był Pan burmistrzem startującym z lokalnego komitetu wyborczego, pozostając z dala od polityki. Kilkanaście miesięcy temu zdecydował się Pan włączyć w struktury Polski 2050 Szymona Hołowni. Skąd ta decyzja?
Ruchowi Szymona Hołowni przyglądałem się od dawna. Dojrzewała we mnie także decyzja o tym, że chcę podjąć nowe wyzwanie. Dla mnie Polska 2050 jest partią ludzi umiarkowanych, rozsądnych, otwartych na dialog i współpracę. Jest mi do niej blisko sposobem patrzenia na politykę, systemem wartości, podzielam wizję Polski praworządnej, demokratycznej, samorządowej, proeuropejskiej, zielonej, jaką proponuje Szymon Hołownia. Są tam ludzie przywiązani do demokratycznych reguł państwa prawa, liberalni gospodarczo, stawiający na decentralizację. Oczywiście do jednych postulatów programowych mi bliżej, do innych dalej, ale generalnie chciałbym, aby Polacy mieli alternatywę w postaci ugrupowań innych niż dwa największe. Uważam, że ciągnąca się od lat walka między dwoma obozami jest drogą donikąd, jesteśmy już tak podzieleni, że niemal każda sprawa stawia nas po dwóch stronach barykady. Obserwuję od kilkunastu miesięcy, jak tworzy się drużyna Szymona Hołowni i widzę tam wielu różnych ludzi, są lokalni liderzy, jest wielu przedstawicieli organizacji pozarządowych, samorządowców, często to osoby kompletnie niezwiązane z polityką.
Które postulaty programowe partii Szymona Hołowni są Panu najbliższe? Czy są też takie, w których trudniej się Panu odnaleźć?
Odpowiedziałem na zaproszenie Szymona Hołowni dołączenia do jego ruchu jeszcze w czasie, gdy te postulaty programowe były tworzone, więc pozostaję z nimi w zgodzie choć oczywiście, każdy z nas ma te, które są dla niego kluczowe. Dla mnie to przede wszystkim samorządowa Polska, wsparcie samodzielności i kreatywności samorządów. Uważam, że reforma samorządowa to ta, która udała się nam najlepiej i samorząd w Polsce spełnił pokładane w nim nadzieje. Powinniśmy stawiać na samorządność i o to będę zabiegać. Bardzo istotne i bliskie są mi też kwestie związane ze zmianami klimatu, bo to cywilizacyjnie nasze największe wyzwanie. Społecznym problemem jest demografia i chciałbym zająć się kwestiami polityki senioralnej. I wreszcie – Polska 2050 to wizja kraju dla naszych dzieci, jestem zwolennikiem obniżenia wieku biernego prawa wyborczego do 16 lat, niech młodzi biorą udział i odpowiedzialność, niech głosują. Aktywizacja młodych ludzi i edukacja obywatelska pozwoli nam mam nadzieję budować dojrzałe i świadome społeczeństwo.
Ale młodzi częściej i chętniej głosują na radykalne ugrupowania…
…ich prawo, czas buntu, przekonania, że świat zmienia się bardzo łatwo. Kiedy jechałem w piątek na spotkanie do Siedlec z Szymonem Hołownią, gdzie zostaliśmy przedstawieni jako liderzy przyszłych list wyborczych przypominałem sobie 2002 rok i ten moment, gdy podejmowałem decyzję o starcie na burmistrza Wyszkowa, gdy zaczynałem kampanię wyborczą. Też mi się wydawało, że zmienianie świata jest znacznie prostsze. Dziś po tych dwudziestu latach powiem: jest konieczne, ale wcale nie takie proste. Najtrudniejszą zmianą jest zmiana mentalności. Praca w samorządzie nauczyła mnie pokory, słuchania ludzi, szukania kompromisów. W życiu publicznym nie da się tupać nogami i mówić: będzie jak ja chcę. Trzeba rozmawiać, ustępować, szukać sojuszników dla ważnych spraw.
Pan doświadczenia współpracy na poziomie samorządu w różnych konfiguracjach politycznych, zarówno w koalicji z PSL, PO, tak też z PiS. Która z tych koalicji była najtrudniejsza?
Polityka, także ta lokalna, bardzo się zradykalizowała. Kiedyś w samorządach było mniej ideologii. Drogi, chodniki, kanalizacja nie miały barw partyjnych. Łatwiej było porozumieć się co do istotnych spraw. Naszym atutem w Wyszkowie przez wiele lat była właśnie ponadpartyjna zgoda co do kluczowych, strategicznych dla miasta tematów. Dziś te podziały społeczne, radykalizacja działań i poglądów jest widoczna nawet na poziomie gmin, nie tylko powiatów. Natomiast co do kwestii współpracy koalicyjnej – najwięcej zależy od samych ludzi, którzy je tworzą, ich osobowości, charakterów, motywacji. Będąc burmistrzem zawsze uważałem, że moim obowiązkiem jest reprezentować wszystkich mieszkańców, nie tylko tych, którzy na mnie głosowali i dla dobra spraw miasta rozmawiać ze wszystkimi, szukając sojuszników.
Przed Panem kilka trudnych miesięcy. A co, jeśli nie uda się zdobyć mandatu parlamentarnego? Jest plan B?
Jest i plan B i plan C, jestem człowiekiem mającym w sobie wiele pokory. Oczywiście, zaczynam tę przygodę z wielką polityką z wiarą w swoje możliwości i zwycięstwo, ale zdaję sobie sprawę, że to nie bezpośrednie wybory burmistrza, w których najwięcej zależy ode mnie, mojej pracy, zaangażowania, osiągnięć. Tym razem to także wypadkowa innych czynników, choćby systemu wyborczego. Jestem jednak dobrej myśli jeśli chodzi o wynik. Ale to nie jedyna droga, jaką myślę pójść, mam poczucie, że przede mną także wiele innych możliwości. Z pewnością jestem i pozostanę samorządowcem i nie rozstaję się z samorządem definitywnie, choć jak deklarowałem, startować na burmistrza już nie będę. Przede mną nowe wyzwania. Podchodzę do nich z trzema „e” : energia, entuzjazmem i ekscytacją. Trzeba się rozwijać, trzeba cały czas iść do przodu. Ja właśnie kończę zapisywać jedną kartę swojej historii, a przede mną kolejna, nowa, czysta i wierzę, że będzie równie udana i satysfakcjonująca, jak ta pierwsza.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie