Reklama

Ostra wycinka? Mieszkańcy zaniepokojeni, a miasto tłumaczy: To zabiegi pielęgnacyjne

Redakcja wdi24
14/02/2024 15:57

- Wygląda to dość przerażająco. Wystają takie kikuty jak z horroru. No ja nie wie, kto wydał na to zgodę - mówiła w rozmowie telefonicznej znajoma redakcji, która akurat w piątek 9 lutego przechodziła obok spadających gałęzi. Tego samego dnia ok. południa przejechaliśmy się ulicą 11 listopada. I faktycznie, widok wzbudzał niepokój. Zapytaliśmy w Urzędzie Miejskim, czyje to były decyzje i czy były one konieczne.

Zgodnie z przepisami możliwe jest usunięcie gałęzi o wymiarze nieprzekraczającym 30 proc. korony. Jak się okazało, dokładnie o tyle postanowiono przeprowadzić, jak mówią urzędnicy, zabiegi pielęgnacyjne drzew. Tak widoczne ingerencje w zieleń miejską, jej przycinki, wycinki od zawsze budzą emocje mieszkańców. - Prace odbywają się wzdłuż całej ulicy. Nie wygląda to dobrze. Jakby połowę każdego drzewa usunęli - informował nas mieszkaniec powiatu wyszkowskiego.

Decyzję podjął Wydział Gospodarki Komunalnej i Mieszkalnictwa Urzędu Miejskiego. - To są cięcia pielęgnacyjne - mówi Artur Dawicki, zastępujący naczelnik wydziału, Teresę Ostrowską. - Nie robimy ich co roku, bo często brakuje nam na to pieniędzy. Jak są środki i możemy, to dbamy o te drzewa. To nie jest wycinka - podkreśla. - Chodzi o to, żeby były zdrowe, nie dostawały grzyba, żeby nie stanowiły zagrożenia i żeby się na głowę ludziom nie sypało. Powinno się to robić systematycznie, ale nie zawsze mamy tyle środków.

Na nasze pytanie, czy decyzje te były gdzieś konsultowane, sprawdzane, a drzewa zbadane urzędnik mówi wprost: - Nie trzeba. To są cięcia pielęgnacyjne i nic innego. Tylko po to, żeby te drzewa utrzymać w dobrej kondycji.

Jednak wielu mieszkańców przyglądających się pracom, oceniało je jako "ostrą wycinkę".  - Dawno czegoś takiego nie widziałam - komentowała mieszkanka.

Pracownik Urzędu Miejskiego przyznał, że w tej chwili widok jest, delikatnie mówiąc, dziwny. - Ale przyjdzie wiosna i zazielenią się. I jest szansa, że gdy będzie to regularnie robione, to te drzewa wytrzymają dużo dłużej, niż tak pozostawione same sobie. Chcemy ich żywotność wydłużyć - tłumaczy Artur Dawicki i podkreśla, że tak, jak stanowią przepisy, prace obejmują obszar do 30 procent, do tego przez długi czas nie były one w ogóle wykonywane i drzewa mocno się rozrosły.

Cięcia zostały zlecone również na skutek próśb mieszkańców. - Ludzie zgłaszali, że suche patyki leciały na głowę, dużo ptactwa, przez co obrywali odchodami, zanieczyszczony chodnik. Otrzymywaliśmy telefony - dodaje.

Ponadto pracownik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Mieszkalnictwa zaznacza, że mieszkańcy innych rejonów też dzwonią, np. z ulicy Prostej. - Żeby jakoś pomóc, bo drzewo wchodzi w okna i całkowicie zasłania światło. Na tę chwilę nie wiem, czy będą środki. Także jedni proszą, żebyśmy jak najszybciej przeprowadzili takie prace, a inni woleliby mieć widok, jakby mieszkali w lesie.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo wdi24.pl




Reklama
Wróć do