
W światku internetowych twórców zawrzało – prokuratura postawiła zarzuty 10 osobom, w tym znanemu youtuberowi Kamilowi L., pseudonim Budda. Grupa ta, działająca pod przykrywką spółki wydawniczej i organizując internetowe loterie, miała na celu pranie brudnych pieniędzy, wyłudzanie podatku VAT oraz prowadzenie nielegalnych gier losowych. Część z nich spędzi najbliższe miesiące za kratami. Dla wielu, zwłaszcza młodych osób, był gwiazdą, inni o jego istnieniu dowiedzieli się dopiero w poniedziałek 14 października.
Popularny youtuber Budda, czyli Kamil L., został zatrzymany przez CBŚP. Wraz z dziewięcioma innymi osobami usłyszał zarzuty wyłudzenia VAT, organizowania nielegalnych gier hazardowych i działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Sprawa wzbudza zainteresowanie, gdyż dotyczy osoby znanej w internecie, zwłaszcza wśród młodszej publiczności.
Co stoi za zarzutami i jakie mogą być konsekwencje dla znanego vlogera?
Kamil L. to postać znana w sieci głównie z akcji charytatywnych i "rozdawania" samochodów (przekazał też sporą sumę m.in. na dom dziecka, dla WOŚP, czy na domki dla powodzian). Jego kanał na YouTube ma ponad 2,44 mln subskrybentów.
Zatrzymanie przez CBŚP i zarzuty prokuratorskie rzucają nowe światło na działalność internetową i mogą wpłynąć na postrzeganie influencerów. Eksperci prawni podkreślają, że zarzuty są poważne, ale ich udowodnienie wymaga solidnych dowodów.
Prokuratura Krajowa badała działalność Kamila L. od ponad trzech lat. Zarzuty dotyczą nie tylko wyłudzenia VAT, ale także wykorzystywania naiwności ludzi, w tym dzieci, oraz stosowania technik manipulacyjnych.
Centralne Biuro Śledcze Policji w poniedziałek 14 października zatrzymało Kamila L. w Warszawie, a następnie przewieziono go do prokuratury w Szczecinie, gdzie dołączyło do niego dziewięć innych osób. Wszyscy stali się obiektem zainteresowania śledczych, którzy w międzyczasie zabezpieczali ich majątek. Po przesłuchaniach Prokuratura Krajowa poinformowała o postawieniu zarzutów, w tym kierowania zorganizowaną grupą przestępczą.
Spółka Influi, założona przez Tomasza Ch., prezesującego również firmie Infui, wydawała e-booki internetowych influencerów, które stały się przedmiotem loterii. E-booki, jako produkty cyfrowe, korzystające z niższej stawki VAT, były idealnym narzędziem do obniżania kosztów i minimalizowania ryzyka finansowego.
Pięć osób, w tym wspomniany Tomasz Ch., Adam U. oraz Aleksandra M. - dziewczyna Buddy, może spędzić najbliższe trzy miesiące w areszcie. Działania policyjne objęły cztery regiony Polski i doprowadziły do zabezpieczenia majątku podejrzanych o wartości około 140 milionów złotych, w tym 51 samochodów oraz blokady środków na rachunkach bankowych.
Wiesława G., właścicielka firmy MG-Premium, oraz jej syn Bartłomiej G., znany z przeszłości przestępczej związanej z kradzieżami samochodów, również znaleźli się w kręgu zainteresowań prokuratury.
Sytuacja ta rzuca cień na wspólnika Buddy, Rafała H., zaangażowanego w firmę energetyków Doze i organizującego Speedland Festival. Onet zatelefonował do firmy organizującej Speed Festival, by zapytać, jak zatrzymanie Kamila L. oraz Rafała H. wpływa na działanie ich spółki Doze.
Telefon odebrał Rafał H. Zapytany, czy to on został zatrzymany przez prokuraturę i jaki jest jego udział w sprawie, odpowiedział, że "na prośbę prawników Kamila L." nie wypowiada się na ten temat. Zapewnił przy tym: — Konta firmy Doze nie zostały zablokowane przez śledczych i firma funkcjonuje bez zmian.
Damian S., znany w sieci jako Golkowicki Han, również został objęty środkami wolnościowymi. Jego firma, działająca w branży motoryzacyjnej, współpracowała z Buddą.
Wszyscy podejrzani nie przyznali się do winy i złożyli wyjaśnienia. Śledztwo nadal trwa, a jego wyniki mogą mieć daleko idące konsekwencje dla całego środowiska influencerów i ich biznesów.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie