Reklama

Koncentruję się na celach, nie na przeszkodach

Redakcja wdi24
04/03/2024 07:11

- wywiad z kandydatem na Burmistrza Wyszkowa Leszkiem Marszałem.

Start w wyborach samorządowych ma coś z rywalizacji sportowej?

Oczywiście. Motywacja, ciężka praca, konsekwencja, odporność na stres – i w sporcie i w rywalizacji wyborczej są kluczowe. Dodałbym jeszcze rywalizację fair play. Wygrywanie ma sens i daje mi satysfakcję wtedy, gdy jest po uczciwej i wyczerpującej walce, w której dajesz z siebie wszystko i nie lekceważysz przeciwnika.

 

W kim upatruje Pan swojego głównego rywala w walce o fotel burmistrza?

Każdego konkurenta traktuję z szacunkiem. Nie walczę z nikim w tych wyborach, zabiegam o zaufanie i głos mieszkańców. To oni decydują, od nich wszystko zależy. Burmistrzem się jest na kadencję, lub dwie. Człowiekiem całe życie. Nie chcę 8 kwietnia obudzić się z poczuciem, że komukolwiek wyrządziłem krzywdę czy przykrość.

 

To zapytam inaczej – co wyróżnia Pana spośród pozostałych kandydatów, którzy zadeklarowali start w wyborach burmistrza?

Konsekwentnie nie będę odnosić się do konkurentów. Ale odpowiem wskazując na swoje największe atuty. To, co mam do zaoferowania mieszkańcom, to wiedza i doświadczenie samorządowe. Jestem samorządowcem z przeszło piętnastoletnim stażem. Przeszedłem wszystkie stopnie awansu. Zaczynałem swoją samorządową pracę pod okiem doświadczonego burmistrza, Roberta Roguskiego w Kobyłce. Potem trafiłem do Urzędu Miejskiego w Wyszkowie i tu również przeszedłem drogę awansu wewnętrznego. Zanim zostałem wicestarostą wyszkowskim, kierowałem wydziałem promocji, kultury i sportu urzędu miejskiego. Zarządzałem dużymi projektami, w tym inwestycyjnymi, ogromnym budżetem, dużymi zespołami ludzkimi. Moja wiedza i doświadczenie samorządowe dają mi poczucie, że moje kompetencje są wystarczające, by móc prosić mieszkańców o zaufanie i powierzenie spraw miasta. Jestem typem zadaniowca, koncentruję się na celach, a nie na przeszkodach. Myślę, że kiedy moi znajomi mówią o mnie: pracoholik, to mają rację. Kiedy podejmuję jakieś wyzwanie, oddaję mu się całkowicie. I wiem, że anegdoty krążą o moim zaangażowaniu przy budowie powiatowej hali sportowej. Tak, to prawda, znam tam każdy szczegół i rzeczywiście, uczestniczyłem w każdym etapie tej inwestycji. Inwestycji z której jestem zresztą bardzo dumny.

 

Skoro Pan wspomniał o swoim pierwszym szefie, to zapytam o drugiego. Burmistrz Grzegorz Nowosielski zdecydował się nie ubiegać o reelekcję i otwarcie Pana poparł. Liczy Pan, że to poparcie pomoże w zwycięstwie?

Miałem szczęście do dobrych szefów i obaj burmistrzowie: Robert Roguski i Grzegorz Nowosielski mieli ogromny wpływ na moją zawodową drogę. Otrzymałem duży kredyt zaufania, możliwości rozwoju, samodzielności. Jestem im bardzo wdzięczny i z pewnością, jeśli uda mi się wygrać wybory, będę czerpać i ich doświadczeń i rad. Bez wątpienia poparcie burmistrza Nowosielskiego, lidera dużego środowiska i samorządowca zdobywającego ogromne poparcie w wyborach traktuję jak swój atut. Ale też wiem, że to ja, Leszek Marszał startuję w tych wyborach i to ja muszę zapracować na zaufanie dla siebie. Poparcie traktuję bardziej jako zobowiązanie. Otrzymałem poparcie Grzegorza Nowosielskiego, ale także lokalnych struktur PSL, Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050 i Lewicy. Jestem kandydatem porozumienia i przyjmując poparcie czuję się w naturalny sposób zobowiązany do tego, by uwzględnić postulaty moich koalicjantów i reprezentować także ich programy i wartości. Wiem, że nie mogę ich zawieść.

 

Ma Pan swoje ulubione miejsce w Wyszkowie?

Tak, park miejski. Jest dla mnie symbolem wszystkiego, co ważne i bliskie mi w Wyszkowie. Historia i tożsamość, ławeczka Jerzego Różyckiego, do powstania której miałem przyjemność się przyczynić. W parku biegam, korzystam z obiektów sportowych. Park z widokiem na rzekę i piękną przyrodą, do której mam słabość. Miejsce fajnych koncertów i wydarzeń…długo by wymieniać. To miejsce z ogromnym potencjałem. Świetnie, że w ostatnich latach udało się pozyskać i zainwestować tam bardzo duże środki.

 

Zamierza Pan kontynuować tę politykę? W innych obszarach także planuje Pan politykę kontynuacji?

Tam, gdzie sprawy miasta idą w dobrym kierunku, niecelowe byłoby zmieniać sprawdzone rozwiązania. Ale oczywiście każdy jest trochę inny, ma swoją wrażliwość, osobowość i stąd będę chciał realizować równolegle moje własne pomysły, projekty. Moja wizja rozwoju nie odbiega dalece od tej dotychczas realizowanej, ale zawiera także nowe rozwiązania i strategie, jak choćby w obszarze współpracy z organizacjami pozarządowymi. Ponadto proszę zauważyć, jak dynamicznie zmienia się dziś nasza rzeczywistość: ciągle trzeba za tymi zmianami podążać, stawiać na innowacyjność, współpracę samorządową, korzystać z doświadczeń innych.

 

Wspomniał Pan o współpracy. Jeśli uda się Panu wygrać, z kim widzi Pan szansę na współpracę, także w perspektywie rady miejskiej?

Nie mam zwyczaju dzielić skóry na niedźwiedziu. Dopóki wyborcy nie zdecydowali, nie czuję się uprawiony do dzielenia stanowisk. Taką, jaką legitymację otrzymam od wyborców, w takim zakresie będę decydować. Mam nadzieję, że kandydatom na radnych z komitetów, które mnie poparły, uda się zdobyć większość w radzie. Będziemy na to ciężko pracować. Wybory są najlepszym przykładem tego, że to mieszkańcy mają największą władzę. I to oni 7 kwietnia zdecydują, kto jaką funkcję będzie pełnić. Natomiast dla mnie słowo samorząd jest synonimem słowa współpraca. W swojej dotychczasowej pracy samorządowej wielokrotnie udowadniałem, że umiem i chcę współpracować z wszystkimi środowiskami niezależnie od tego, czy podzielam ich poglądy i pomysły, czy nie.

 

Pytałem o ulubione miejsce w Wyszkowie, zapytam więc jeszcze o Pana związek z miastem – w przestrzeni publicznej pojawiały się dyskusje, czy jest pan wyszkowianinem, czy nie…

Urodziłem się w Wyszkowie i mieszkam tu od czternastu lat. To jest moje miasto, tu jest mój dom, tutaj pracuję, tutaj pozostanę. Wyszków lubię i traktuję jak swoje miejsce na ziemi. Jestem wyszkowianinem i czuję się wyszkowianinem. Ale też mam poczucie, że bardzo niestosowne jest dzielenie mieszkańców na tych, którzy się tu urodzili i tych, którzy tutaj zamieszkali później, albo od niedawna. To jest wspólne miasto tych, którzy je lubią, czują się z nim związani, traktują je jak swoje. Przypomnę, Wyszków jest miastem migracji za pracą od wielu lat, ludzie tu przybywają, osiedlają, dołączają do grona mieszkańców. Wszyscy są dla mnie jednakowo cenni i ważni. I chciałbym, aby tak się tutaj czuli. U siebie.

 

Rozmawiał Grzegorz Hubert Gerek

Aktualizacja: 04/03/2024 07:20
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo wdi24.pl




Reklama
Wróć do