
Nie milkną echa sprawy listu, jaki pracownicy szpitala skierowali do władz powiatu i mediów. Zgłosili w nim zastrzeżenia wobec składu komisji, która już we wrześniu ma wybrać nowego dyrektora wyszkowskiego SPZZOZ. „Moja optyka na przedstawione przez Państwa argumenty jest zgoła inna, moją odpowiedź również postanowiłem przedstawić Państwu w formie pisemnej i podać do opinii publicznej” – napisał radny powiatowy Bartosz Adler, członek Komisji Zdrowia i Pomocy Społecznej.
Przypomnijmy, że w liście podpisanym przez kadrę szpitala, czytaliśmy m.in. „Z niepokojem i rozczarowaniem przyjęliśmy informację, że w powołanej przez Radę Powiatu Wyszkowskiego w dniu 21 lipca 2025 r. komisji konkursowej ds. wyboru Dyrektora (…) nie uwzględniono żadnego przedstawiciela pracowników naszej placówki” – pisali. Podkreślili, że choć przepisy nie nakładają obowiązku powoływania pracownika szpitala, dotychczas było to dobrym zwyczajem. „To podejście (…) stanowiło czytelny sygnał: głos zespołu szpitala ma znaczenie. W tym roku zostało to zignorowane”.
Dodawali również: „W obecnym składzie komisji nie ma ani jednej osoby, która na co dzień pracuje w naszej placówce. (…) Nie ma nikogo, kto reprezentowałby potrzeby, postulaty i obawy kilkuset pracowników, którzy każdego dnia — często kosztem własnego życia prywatnego — pełnią misję leczenia, opieki i ratowania życia mieszkańców naszego powiatu”. Mimo apelu, władze powiatu nie zmieniły składu komisji i 12 sierpnia zdecydowały o ogłoszeniu konkursu.
"Dwa potencjalnie ryzykowne scenariusze"
Czytaj też: „Nie odbierajcie nam prawa głosu” – apel kadry kierowniczej szpitala
Radny powiatowy i jednocześnie członek Komisji Zdrowia i Pomocy Społecznej, Bartosz Adler, wystosował publiczną odpowiedź.
„Pierwszą moją wątpliwość, zrodziło pytanie o to, w jaki sposób zamierzaliby Państwo wyznaczyć taką osobę? Czy odbyłoby się to w formie głosowania? Czy braliby w nim udział wszyscy pracownicy szpitala czy jedynie kadra kierownicza? Czy głosy miałby jakieś wagi uzależnione od pełnionego stanowiska? Nie wyobrażam sobie bowiem sytuacji, w której taka osoba miałaby być wyznaczona jednogłośnie przez np. obecnego dyrektora. Istnieje wszak prawdopodobieństwo, że będzie on brał udział w konkursie. Taka sytuacja powodowałaby podejrzenia zachwiania bezstronności komisji konkursowej. To zresztą dotyczy nie tylko samego dyrektora, ale każdego innego pracownika szpitala, który będzie spełniał wymogi formalne konkursu i chciałby w nim wystartować” - rozpoczął.
„Kolejną kwestią budzącą moje wątpliwości, to przyszłe relacje członka komisji z wybranym w czasie konkursu dyrektorem. Widzę tu dwa potencjalnie ryzykowne scenariusze. 1. Członek komisji głosując na danego kandydata, może oddając swój głos, spodziewać się szeroko rozumianego "rewanżu" w przyszłości, a wręcz, w przypadku gdy byłby to obecny pracownik szpitala, zagłosować na kolegę z pracy pomijając należytą ocenę kompetencji wszystkich kandydatów. 2. Oddając głos na innego kandydata, może narazić się na nieprzyjemności ze strony nowego dyrektora w przyszłości. Choć są to scenariusze czysto hipotetyczne, są niestety również prawdopodobne, a w mojej ocenie patologiczne i w miarę możliwości ich zaistnienie powinno zostać zminimalizowane” - argumentuje.
Dalej przytacza fragment listu pracowników szpitala i odwołuje się do niego: „W swoim piśmie piszą Państwo: Przez ostatnie lata, w duchu szacunku i partnerstwa, dobrym zwyczajem było powoływanie do komisji lekarza pracującego w szpitalu, z wieloletnim doświadczeniem zawodowym i z wieloletnim stażem pracy w naszym szpitalu. (...) W obecnym składzie komisji nie ma ani jednej osoby, która na co dzień pracuje w naszej placówce. Nie ma nikogo, kto zna realia naszej codziennej pracy - problemy kadrowe, uwarunkowania lokalowe i sprzętowe, napięcia systemowe, ale także potencjał i kierunki rozwoju.
Domyślam się, że chodzi Państwu o możliwość konfrontacji aktualnych problemów szpitala z profilem potencjalnego kandydata. Z jednej strony to słuszny punkt, z drugiej jednak może być nieco zgubny. Sposób postrzegania wymienionych realiów, może bowiem zależeć od tego na jakim stanowisku pracuje ów hipotetyczny członek komisji. Innymi słowy coś co jest problemem np. dla chirurga, niekoniecznie będzie problemem dla księgowej lub pielęgniarki. W tym kontekście, taki członek komisji może dokonywać wyboru słusznego jedynie ze swojej perspektywy, a niekoniecznie z perspektywy szpitala jako organizacji” - przekonuje.
"Zachęcam do informowania"
Radny zwrócił się do autorów listu: „Nie widzę żadnych przeszkód, aby przedstawili Państwo wymienione przez Państwa realia wyłonionym już członkom komisji. Uważam nawet, że skoro podnieśli już Państwo ten temat, byłoby to wręcz wskazane. Jestem przekonany, że wybrana komisja, z uwagą wysłucha Państwa punktu widzenia i weźmie ten głos pod uwagę w czasie konkursu. Co więcej, gorąco zachęcam Państwa do informowania o problemach i wyzwaniach szpitala, zarówno Komisji Zdrowia i Pomocy Społecznej jak i całej Rady Powiatu, na bieżąco, a nie jedynie przy okazji omawianego konkursu. Przypominam, że obrady komisji odbywają się przed niemal każdą sesją, czyli co miesiąc i są otwarte. Istnieje możliwość zgłoszenia się do przewodniczącego i umieszczenia Państwa sprawy w porządku obrad komisji. Na ile zdążyłem poznać już pracujących w ww organach ludzi, z pewnością zrobią wszystko co w ich mocy, by pomóc w rozwiązaniu obecnych jak i przyszłych problemów reprezentowanej przez Państwa placówki” - zaapelował.
Na koniec podkreślił: „Dobra kondycja szpitala, leży w jak najlepszym interesie nie tylko Państwa i całego personelu szpitala, nie tylko członków Rady, ale przede wszystkim wszystkich mieszkańców naszego powiatu. To z myślą o nich i ich zdrowiu powinniśmy działać we wspomnianym przez Państwa duchu współpracy i partnerstwa”.
Janowicz: "Mogą się pojawić zarzuty o brak obiektywizmu"
Temat zastrzeżeń, jakie mają pracownicy dot. wyboru członków komisji - a głównie jednego, lekarza, radnego Arkadiusza Darochy - poruszony został również w opublikowanych dziś na łamach naszego portalu wywiadzie z dr Jakubem Janowiczem, p.o. dyrektora ds. lecznictwa, ordynatorem chirurgii urazowo-ortopedycznej wyszkowskiego szpitala, który wyjaśniał:
„Sprawa listu pojawiła się na odprawie ordynatorów w połowie lipca, bo w poprzednim konkursie jeden z ordynatorów — akurat kardiologii — został zaproszony do komisji jako lekarz szpitala, ktoś z wglądem w codzienną rzeczywistość. Z tego, co wiem, dr Darocha był tu rezydentem i pracował wiele lat, ale od kilku lat już nie pracuje. A u nas wszystko zmienia się dynamicznie. Na pewno ma swoje źródła wśród pracowników, ale wtedy otrzymuje obraz jednostronny — taki, jaki ktoś mu przekaże. Szpital to organizm, rodzina, sprzeczne i zbieżne interesy. Warto mieć w komisji głos osoby, choćby doradczy, która przełoży optykę pytań i decyzji na realia tu i teraz” - tłumaczył.
I zaraz dodawał: „[…] Nie jest tajemnicą, że dr Darocha i dyrektor Boroński [obecny dyrektor szpitala przyp.red.] nie są przyjaciółmi.[…] Mogą się tu pojawić zarzuty o brak obiektywizmu. Uważam, że w komisji powinna znaleźć się osoba wnosząca aktualną optykę sytuacji w szpitalu i perspektywę kadry menedżerskiej — choćby w roli głosu doradczego”.
Czytaj całą rozmowę: „Wybudowałbym nowy SOR. Natychmiast” – rozmowa z dr Jakubem Janowiczem
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie