UFO lub ruska rakieta w powiecie pułtuskim, która okazała się...

Bardzo nietypowe zgłoszenie otrzymali strażacy w miniony piątek (pierwszy dzień długiego weekendu co nie musi być bez znaczenia) z terenu gminy Pokrzywnica w powiecie pułtuskim. Otóż ktoś zauważył niezidentyfikowany obiekt latający, który wirował w powietrzu w okolicach miejscowości Klusek w gminie Pokrzywnica i tam też wylądował (spadł). Wieści były na tyle alarmujące, że na miejsce wysłano aż dwa zastępy strażaków z OSP Pokrzywnica i OSP Trzepowo. Pojawili się też policjanci. W kontekście ostatnich wydarzeń z odnalezieniem po czterech miesiącach ruskiej rakiety sprawa mogła się wydawać poważna. Zachodziło też podejrzenie, że to może UFO!

Na miejscu okazało się, że to agrowłóknina, której rolnicy używają do okrywania roślin. Duży jej kawałek poderwał wiatr i niósł wysoko, wprawiając w przerażenie co bardziej uczulonych mieszkańców Kluska. Kiedy już mundurowi ustalili, że niezidentyfikowany obiekt to agrowłóknina dotarli do właściciela i zobowiązali do zabrania zguby.

Cała sprawa wydaje się humorystyczna, ale do czasu gdy umieścimy ją w kontekście wydarzeń z rosyjską rakietą odnalezioną pod Bydgoszczą. Kilka dni temu będąca na konnej przejażdżce kobieta odnalazła w lesie rakietę. Jak się później okazało, wojsko 16 grudnia ubiegłego roku stwierdziło odpalenie z terytorium Białorusi rakiety, której kurs mógł wskazywać na możliwość przekroczenia naszej granicy. Rakieta ją przekroczyła, ale wojskowi nie byli w stanie ustalić, gdzie poleciała. Odnalazła się po czterech miesiącach. Fatalnie świadczy to o stanie polskiej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Skuteczniejsza niż ultra drogie systemy, którymi chwalą się rządzący, okazała się mieszkanka podbydgoskiej miejscowości. Ta kompromitacja wydaje się nawet większa niż afera z komendantem strzelającym z granatnika! To wszystko przestaje być śmieszne i nie ma się co dziwić, że społeczeństwo jest trochę przewrażliwione.

GHG