
Wernisaż wystawy malarstwa Ireny Filipowicz odbył się 29 stycznia w Miejsko-Gminnej Bibliotece Publicznej im. C. Norwida w Wyszkowie. Co ciekawe i dość niezwykłe – była to pierwsza indywidualna ekspozycja artystki, która na co dzień współpracuje z innymi twórcami, prezentując ich dzieła w galerii WOK Hutnik, a także angażując się w edukację młodzieży. „Kto by jej nie znał” – o bohaterce wieczoru mówiła dyrektor Małgorzata Ślesik-Nasiadko, witając wszystkich gości, a przybyło ich całkiem liczne grono. Tego wieczoru nie zabrakło muzycznych niespodzianek.
– Cóż można o Irenie Filipowicz powiedzieć, no kto by jej nie znał. Nie chcę tutaj wkraczać w temat wieku, ale ile to dekad uwrażliwiana nas w Wyszkowie – dodawała dyrektor biblioteki. – Kolejnych pokoleń dzieci i młodzieży na sztukę. Niezliczona ilość wystaw i wernisaży przygotowanych dla innych artystów, czy plenerów i działań twórczych. Wreszcie nadszedł ten moment – to pierwsza indywidualna wystawa Ireny Filipowicz, choć równocześnie wystawia swoje prace w trzech galeriach w Warszawie.
– Mam wrażenie, że Irena jest bardzo skromną osobą, a ma taki dorobek, takie osiągnięcia. A „nie pcha się na afisz”, chociaż ile ona sama tych plakatów i afiszy przygotowała – spuentowała dyrektor.
Artystka próbuje różnych technik, ale najbardziej lubi akryl. W tej właśnie technice wykonano prace wystawione w bibliotece. Nieoczywiste kolory nałożone na różne kształty, inspirowane naturą, stanowią ciekawe spojrzenie na nią w zupełnie inny, zachwycający i intrygujący sposób, tworząc jednocześnie inspirujące formy. Przykład? Jak zauważyła dyrektor, obraz, który mógłby sugerować lawę, z buchającą czerwienią, po dokładniejszym opisie okazał się… strukturą kory drzew.
– Czy ktoś by wpadł na to, że to jest kora brzozy? Tylko nasza artystka zabawiła się kolorami – zachwycała się dyrektor.
Jak przypomniała dyrektor, w ramach Akademii Umiejętności Pan Hilary pod kierunkiem Iwony Ostrowskiej powstała grupa malująca, do której dołączyła Irena. To właśnie tam, przez kilka lat, szkoliła swój warsztat, co zapoczątkowało pewien przełom. Wcześniej jej malarstwo było stricte realistyczne, teraz ewoluowało, choć nadal czerpie inspirację z natury. Jak sama przyznaje, również za sprawą fascynacji malarstwem artysty prof. Tadeusza Dominika, który uznawał zasadę, że „obraz nie może kopiować natury, jak fotografia.”
Irena Filipowicz jest laureatką wielu prestiżowych nagród, m.in.: Nagrody Specjalnej dyrektora Mazowieckiego Centrum Kultury i Sztuki w Warszawie (2007), Wyróżnienia w Przeglądzie Twórczości Artystycznej (2011), Drugiej Nagrody Starosty Powiatu Wyszkowskiego w kategorii kultura (2019).
Jest członkinią nie tylko Związku Polskich Malarzy i Grafików, ale także Stowarzyszenia Marynistów Polskich. Stąd też jeden z obrazów przedstawiający motyw trzcin w wodzie przy wyspie Kormoranów.
– Bardzo dziękuję dyrektor biblioteki za propozycję wystawy mojej indywidualnej. Pracownikom biblioteki, którzy przyczynili się do aranżacji, Wam wszystkim, którzy zechcieliście poświęcić swój czas i zaszczycić mnie swoją obecnością na wernisażu. Dziękuję moim uczniom, których tutaj widzę, przyjaciołom – mówiła Irena Filipowicz, witając również koleżanki z grupy, w której obecnie rozwija się wspólnie malując – „Piętro Wyżej”. – Bardzo dziękuję wszystkim. Czujcie się tutaj pięknie – z niezwykłą serdecznością i ujmującą skromnością mówiła artystka.
W czasie wieczoru zaplanowano dwie muzyczne niespodzianki. Młody zespół wokalny pod kierownictwem Andrzeja Danka przygotował dla bohaterki i jej gości krótki, lecz niezwykle energetyczny występ, wykonując m.in. hit Phila Collinsa „Another Day In Paradise”. Z kolei podczas podziwiania prac, oglądającym towarzyszyły piękne dźwięki pianina – na klawiszach zagrał wyszkowianin Piotr Lewandowski.
Obrazy Ireny Filipowicz można podziwiać do 28 lutego.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie