
Karol Nawrocki w swoim pierwszym orędziu wygłoszonym w Sejmie zajął stanowisko w sprawie polskiej edukacji. Nowy prezydent podkreślił znaczenie kanonu polskich lektur w szkołach, czym wywołał szeroką dyskusję nie tylko w środowisku oświaty. – To zapowiedź twardego kursu wobec jakichkolwiek prób liberalizacji polskiej szkoły i jej otwarcia na Europę oraz świat – mówi w rozmowie z Onetem Wojciech Rzehak, scenarzysta i polonista.
– Jeśli będzie trzeba czytać polskie lektury, to będzie to robił także prezydent Polski – zadeklarował wczoraj Nawrocki, odnosząc się do kontrowersji wokół propozycji zmian w kanonie lektur szkolnych. Prezydent podkreślił, że jego celem jest wspieranie "dobrej polskiej szkoły" oraz wychowanie młodego pokolenia w duchu przywiązania do narodowych wartości.
Eksperci ostrzegają przed "narodowym kursem" w edukacji
Wojciech Rzehak, polonista, kierownik Działu Edukacji w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, a także scenarzysta filmu "Kler" Wojciecha Smarzowskiego ocenił, że słowa prezydenta mogą zwiastować istotne zmiany w polskiej szkole. – Liczba powtórzeń słów "Polska" i "polski" w orędziu świadczy o tym, że prezydent może zapowiadać bardzo mocny narodowy kierunek polskiej szkoły. To wizja, która przypomina politykę edukacyjną Przemysława Czarnka, ale być może w jeszcze większym stężeniu – komentuje Rzehak.
Według eksperta, takie podejście może być spójne z programem Prawa i Sprawiedliwości, które przez osiem lat rządów stawiało na silny akcent narodowy w edukacji. – To zapowiedź twardego kursu wobec jakichkolwiek prób liberalizacji polskiej szkoły i jej otwarcia na Europę oraz świat – dodaje Rzehak.
Kontrowersje wokół zmian w kanonie lektur
W ostatnich tygodniach ożywioną debatę wywołały propozycje zespołu ekspertów przy Instytucie Badań Edukacyjnych, kierowanego przez dr Kingę Białek. Eksperci zaproponowali m.in. zmniejszenie liczby lektur obowiązkowych w klasach IV-VI oraz większą autonomię nauczycieli w ich doborze. Na liście książek do usunięcia z kanonu znalazły się takie pozycje jak "Quo vadis" Henryka Sienkiewicza czy "Zemsta" Aleksandra Fredry. Politycy Prawa i Sprawiedliwości ostro krytykowali ten pomysł. Były premier Mateusz Morawiecki określił go mianem "systemowego odmóżdżania".
Barbara Nowacka, obecna ministra edukacji, uspokaja, że propozycje ekspertów nie są jeszcze oficjalnym stanowiskiem resortu. – Co się zmienia w kanonie lektur? Nic. Propozycje ekspertów pozostają jedynie propozycjami – zaznaczyła.
"Politycy powinni odczepić się od polskiej szkoły"
Wojciech Rzehak podkreśla, że kluczowe jest wycofanie polityki z edukacji. – Politycy wszelkiej maści powinni odczepić się od polskiej szkoły. Ideologiczne szarpanie i ciągłe zmiany wprowadzane przez ludzi kierujących się słupkami popularności nie mają szans skończyć się dobrze – komentuje.
Rzehak zwrócił również uwagę na konieczność zwiększenia nakładów finansowych na edukację, infrastrukturę i wynagrodzenia nauczycieli. – Bez ogromnych pieniędzy i niewtrącania się w kwestie merytoryczne nigdy nie zreformujemy polskiej edukacji – tłumaczy.
"Pan Tadeusz" w podstawówce? Ekspert: "To absurd"
Jednym z głównych problemów obecnego kanonu lektur, zdaniem Rzehaka, jest narzucanie uczniom pozycji, które są poza ich zasięgiem. – Młodzi ludzie nie mają szans zrozumieć języka i przesłania "Pana Tadeusza". W rezultacie zniechęcamy ich do czytania na całe życie – wyjaśnia.
Ekspert podkreśla, że współczesna młodzież odbiera świat w sposób interdyscyplinarny, korzystając z filmów, gier czy komiksów. – Zmuszając ich do czytania książek nieatrakcyjnych, stawiamy się na przegranej pozycji. Powinniśmy raczej pokazywać im literaturę, która może być ciekawa i ważna – podsumowuje.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie